W marcu 2021 roku Hubert Hurkacz (ATP 11) zmierzył się z Adrianem Mannarino (ATP 69) w halowej imprezie ATP 500 w Rotterdamie i wówczas zwyciężył w dwóch setach. Po 10 miesiącach panowie spotkali się w Australian Open 2022 i wynik był zgoła odmienny. Polak nie zaprezentował nawet 50 proc. swoich umiejętności. Po dwóch godzinach i 3 minutach leworęczny Francuz zwyciężył w II rundzie 6:4, 6:2, 6:3.
Nasz tenisista miał problemy już w poniedziałkowym pojedynku z Jegorem Gerasimowem. W starciu z Białorusinem zachował jednak spokój i zwyciężył w czterech setach. Uniknął tym samym wpadki z ubiegłego roku. - Z pewnością mogę się poprawić w następnym meczu - stwierdził wówczas "Hubi".
Ale w pojedynku z doświadczonym Mannarino pochodzący z Wrocławia 24-latek pokazał się z gorszej strony. Już pierwsze gemy pokazały, że nie będzie łatwo. To urodzony w Soizy tenisista lepiej poruszał się po korcie, jakby w ogóle nie odczuwał rozegranego dwa dni wcześniej pięciosetowego meczu z Australijczykiem Jamesem Duckworthem. Francuz potrafił uruchomić serwis w ważnych momentach, a do tego kapitalnie returnował (często pod końcową linię), czym frustrował przeciwnika.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: polska sportsmenka na egzotycznych wakacjach. "Dlaczego nie"
W drugim gemie Hurkacz nie wykorzystał break pointa, a po chwili sam uratował się serwisem. Potem gra się wyrównała, aż nadszedł siódmy gem. Trzy z rzędu błędy Polaka i trzy szanse na przełamanie dla Mannarino. Nasz reprezentant jeszcze je wybronił, ale po chwili zepsuł forhend i ostatecznie stracił serwis. Francuz nie wypuścił z rąk prowadzenia i przy pierwszej okazji zakończył seta.
Na początku drugiej odsłony Hurkacz pogubił się, gdy zepsuł woleja na wagę gema. Zemściło się to natychmiastowo, bowiem Mannarino zagrał świetny return pod nogi rywala i zdobył przełamanie. Potem Polak zmarnował kilka okazji na powrót do gry. W drugim gemie Francuz wspomógł się serwisem. Po zmianie stron wrócił ze stanu 0-40, ale tym razem przy wydatnej pomocy polskiego tenisisty.
Nieudana pogoń pogłębiła niezadowolenie naszego reprezentanta. W piątym gemie Hurkacz gładko dał się przełamać i znalazł się w trudnej sytuacji. Francuz wyraźnie złapał wiatr w żagle. Biegał po korcie uradowany. Widać było, że bardzo cieszył się grą. Drugiego seta zamknął w ósmym gemie, przy pierwszej piłce setowej.
W trzeciej odsłonie Mannarino szybko wypracował przewagę. Przełamał w trzecim oraz piątym gemie i wyszedł na 4:1. Dopiero wówczas nastąpił spóźniony zryw Polaka. Hurkacz przejął inicjatywę na korcie, wygrał kilka wymian i odrobił jednego breaka. O powrocie do gry nie mogło jednak być mowy. W dziewiątym gemie reprezentant Trójkolorowych wywalczył dwie piłki meczowe. Przy drugiej wrocławianin posłał bekhend w aut i jego przygoda w Melbourne dobiegła końca.
Hurkacz nie poprawił swojego najlepszego wyniku w Australian Open. Po raz drugi odpadł w II rundzie (wcześniej w 2020 roku). W środę zanotował 11 asów, dwa podwójne błędy, 29 wygrywających uderzeń i 40 niewymuszonych błędów. Mannarino był solidniejszy. Posłał sześć asów, skończył 26 piłek i miał 28 pomyłek. W sumie wykorzystał 6 z 14 break pointów, a Polak tylko 1 z 10.
Zwycięski Mannarino po raz trzeci w karierze dotarł do III rundy wielkoszlemowego Australian Open. Jego kolejnym przeciwnikiem będzie w piątek Rosjanin Asłan Karacew, który w zeszłym roku osiągnął w Melbourne półfinał.
Australian Open, Melbourne (Australia)
Wielki Szlem, kort twardy, pula nagród 75 mln dolarów australijskich
środa, 19 stycznia
II runda gry pojedynczej:
Adrian Mannarino (Francja) - Hubert Hurkacz (Polska, 10) 6:4, 6:2, 6:3
Program i wyniki turnieju mężczyzn
Czytaj także:
Nick Kyrgios rozkręcił imprezę w Melbourne. Stefanos Tsitsipas zgodnie z planem
Pierwszy set zwiastował totalną demolkę. Kuriozalny mecz mistrzyń US Open