W sieci wrze po tym, co zrobił sztab Igi Świątek

PAP/EPA / Na zdjęciu: Iga Świątek
PAP/EPA / Na zdjęciu: Iga Świątek

- Na przyszłość chyba trzeba postępować ostrożniej - mówi Dawid Olejniczak, komentując zaskakującą decyzję sztabu Igi Świątek, który podczas półfinału Australian Open zasłonił ręcznikiem skierowaną na nich kamerę.

[tag=48999]

Iga Świątek[/tag] zakończyła na półfinale udział w tegorocznym Australian Open. Dotarcie do tej fazy turnieju Wielkiego Szlema jest niewątpliwym sukcesem, jednak pewną rysą na jej osiągnięciu może być obraz czwartkowego spotkania z Danielle Collins. Amerykanka całkowicie zdominowała naszą tenisistkę, wygrywając w dwóch setach (6:4, 6:1).

Collins od początku narzuciła swoje warunki gry, szybko przełamując Świątek. Tak naprawdę tylko w końcówce pierwszej partii można było mówić o równorzędnej walce, gdy Polka przez kilka minut potrafiła zmusić przeciwniczkę do błędów.

Drugi set był wręcz pokazem siły Amerykanki, która nie dała Świątek najmniejszych szans. Polka była bezradna, z jej reakcji biła bezsilność.

- Gra się tak, jak przeciwnik pozwala. Iga pozwoliła rywalce na bardzo dużo, a ona z tego skorzystała. Poza chwilowym zrywem w pierwszym secie nie miała szans na nawiązanie walki. Szkoda porażki, zwłaszcza z niżej notowaną rywalką - mówi nam były tenisista, obecnie ekspert Polsatu Sport Dawid Olejniczak.

Spore poruszenie wśród kibiców i dziennikarzy wywołało zachowanie sztabu Igi Świątek przed meczem. Otóż trener od przygotowania fizycznego Maciej Ryszczuk postanowił zasłonić ręcznikiem kamerę skierowaną na boks, w którym obok niego siedzieli pierwszy trener Tomasz Wiktorowski i psycholog Daria Abramowicz.

Komentujący ten mecz dla Eurosportu były już szkoleniowiec Igi Świątek Piotr Sierzputowski również był zaskoczony taką sytuacją. - Po coś ta kamera tam jest - ocenił.

- Piotrek miał rację. Ja nigdy nie byłem w takiej sytuacji, więc ciężko mi to oceniać. Pewnie mieli jakieś powody, ale chyba na przyszłość trzeba z takimi sprawami postępować ostrożniej - mówi Olejniczak.

Czy wpływ na słabszą postawę naszej tenisistki mogło mieć zmęczenie? Polka miała tylko trochę więcej niż 24 godziny na regenerację po wyczerpującym, trwającym ponad trzy godziny spotkaniu z Kaią Kanepi.

- Nie lubię i nie zamierzam szukać wymówek, ale od lat nie podoba mi się ten system, gdy między ćwierćfinałem i półfinałem jest tylko jeden dzień przerwy. A mecz z Kanepi był najdłuższym jaki Iga rozegrała w swojej karierze. Było mało czasu na regenerację fizyczną i psychiczną. Być może jutro taki mecz mógłby wyglądać całkiem inaczej - zastanawia się ekspert Polsatu Sport.

Jego zdaniem tegoroczny Australian Open w wykonaniu Igi Świątek trzeba oceniać wysoko zwłaszcza dlatego, że gra naszej tenisistki w trzech ostatnich spotkaniach nie była najlepsza.

- Spotkania z Soraną Cirsteą i Kaią Kanepi były wygrane, ale w dużych bólach. Iga wcale nie grała super, ale najważniejsze, że udało się jej w obu meczach postawić na swoim. Wkrótce nikt nie będzie pamiętał słabszej gry, w pamięci zostanie wynik. Półfinał Wielkiego Szlema to już tenisowy szczyt - przekonuje.

Zarówno we wspomnianych meczach, tak jak i przeciwko Collins, dużym problemem Igi Świątek był drugi serwis, po którym rywalki regularnie zdobywały punkty. Według Olejniczaka, dla Polki to temat numer jeden jeśli chodzi o najbliższe tygodnie.

- To jest element, na którym trzeba się skupić i trenować. W meczu z Collins było widać, że na tle agresywnej rywalki taki serwis nie pomaga, a wręcz przeszkadza. Ale można to poprawić.

Dzięki bardzo dobremu wynikowi w Melbourne Iga Świątek awansuje na czwarte miejsce w najnowszym rankingu WTA.

Twitter zareagował na porażkę Igi Świątek. Czytaj więcej--->>>

ZOBACZ WIDEO: Grzegorz Krychowiak zmieni dyscyplinę?! Do sieci trafiło wymowne wideo

Źródło artykułu: