Znany komentator reaguje na wpadkę Karola Stopy. Pisze o niesprawiedliwości

Po głośnej wpadce Karola Stopy grupa Discovery przeprosiła widzów i zapowiedziała, że nadal będzie komentował tenis podczas igrzysk w Tokio. Tymczasem Marek Szewczyk skarży się, że go za "prywatną sprawę" definitywnie odsunięto od mikrofonu.

Mateusz Domański
Mateusz Domański
Karol Stopa, Marek Szewczyk Newspix / Marcin Szymczyk / Fotopyk / Na zdjęciu: Karol Stopa, Marek Szewczyk
Karol Stopa nie zorientował się, że ma włączony mikrofon i w mocnych słowach mówił o tenisowych zmaganiach. Odbiorcy usłyszeli kilka wulgaryzmów. Po głośnym incydencie na antenie Eurosportu grupa Discovery przeprosiła i zapewniła, że Stopa nie zostanie odsunięty od obowiązków.

Inaczej postąpiono względem Marka Szewczyka, dziennikarza sportowego i wieloletniego komentatora jeździectwa. Niegdyś został on definitywnie odsunięty od mikrofonu za spoliczkowanie osoby, która - jak twierdzi - obrażała go. Teraz żurnalista przypomina tę historię, nawiązując do incydentu z udziałem Stopy.

"W związku z nieprzyjemnym incydentem, jaki miał miejsce podczas relacji z igrzysk olimpijskich w Tokio, kiedy komentator tenisa użył wulgarnych słów w sytuacji, kiedy sądził, że jest "poza anteną", chciałbym zwrócić się z pytaniem do członków zarządu Discovery. A pytanie jest związane z tym, jak został potraktowany ów komentator tenisa, a jak zostałem potraktowany ja za inny czyn" - pisze Szewczyk w liście otwartym.

ZOBACZ WIDEO: "Bieganie kilometrów zabija predyspozycje". Dziesięcioboista szczerze o koniecznych wyborach w tej dyscyplinie

Później przeprasza Stopę za to, że przywołuje jego przypadek i zapewnia, że solidaryzuje się z tymi, którzy go bronią.

"Bo czyż można potępiać człowieka za to, że w prywatnej rozmowie - w jego mniemaniu był 'poza anteną', a więc wypowiadał się prywatnie - używa wulgaryzmów? Nagrania z restauracji 'Sowa i Przyjaciele' pokazują, że wielu, z obecnym premierem włącznie, tak robi na co dzień. Niech zatem ten, który chce rzucić kamieniem, popatrzy najpierw na siebie, czy przypadkiem też tak nie robi" - kontynuuje.

Następnie przywołuje swoje przewinienie. "Mój 'naganny czyn' polegał zaś na tym, że spoliczkowałem człowieka, który mnie obraził. Miało to miejsce rok temu podczas słynnej aukcji koni arabskich w Janowie Podlaskim. Za tę - w gruncie rzeczy prywatną sprawę - zarząd stacji Discovery rozwiązał ze mną umowę i odsunął mnie od komentowania jeździectwa na antenie Eurosportu" - zaznacza.

"Moje pytanie jest więc takie: który z tych 'nagannych' czynów mógł bardziej dotknąć widzów Eurosportu? Który mógł ich bardziej obrazić, czy wywołać dyskomfort?" - pyta były komentator Eurosportu.

"Za czyn Karola Stopy stacja Discovery przeprosiła widzów, ale zapowiedziała, że będzie on nadal komentował tenis podczas igrzysk. Ja za swój 'naganny czyn' zostałem definitywnie odsunięty od mikrofonu. Nie widzę w tym równowagi. Nie widzę w tym traktowania 'sprawców' jedną miarą. Przeciwnie, widzę w tym niezrozumiałą dla mnie nierówność, a wręcz niesprawiedliwość" - podsumowuje Marek Szewczyk.

Skontaktowaliśmy się z grupą Discovery z prośbą o stanowisko ws. listu byłego komentatora Eurosportu. Czekamy na odpowiedź.

Czytaj także:
Gigantyczna wpadka w polskiej telewizji. Jest reakcja stacji
Wulgaryzmy na wizji. Komentator Eurosportu zabrał głos

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×