Tokio 2020. Tadeusz Michalik wrócił do kraju. Nietypowy komentarz do ostatniej walki

PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: Tadeusz Michalik
PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: Tadeusz Michalik

- Czułem doping z Polski. Dostałem mnóstwo wiadomości przez Facebooka czy Instagrama i to mnie zmotywowało jeszcze bardziej - przyznał Tadeusz Michalik, brązowy medalista olimpijski w zapasach z igrzysk w Tokio, który w środę wrócił do kraju.

Na Lotnisku im. Fryderyka Chopina w Warszawie przywitali go kibice, a także delegacja z Polskiego Komitetu Olimpijskiego. W jej imieniu przemawiał członek prezydium PKOl, a także Polskiego Związku Strzelectwa Sportowego, Tomasz Kwiecień.

- To sukces twój, trenera i całej rodziny. Kiedyś powiedziałeś, że gdyby nie twój brat, który zaprowadził cię na matę, robiłbyś coś innego. W rodzinie duch sportu trwa od lat, bo siostra Monika pięć lat temu też zdobyła medal olimpijski w tej samej dyscyplinie. To wszystko powoduje, że jesteśmy tak szczęśliwi i radości. To sukces twojej rodziny, Ziemi Lubuskiej, z której pochodzisz i całego polskiego sportu - powiedział Kwiecień.

"Wszyscy jesteśmy jedną drużyną"

Tadeusz Michalik wywalczył brązowy medal w zapasach w stylu klasycznym w kategorii 97 kg po pokonaniu Węgra Alexa Gergo Szoke. Zdobycie przewagi 10 punktów zajęło mu niecałe 120 sekund.

- Walczyłem w Tokio, ale czułem doping z Polski. Czytałem mnóstwo wiadomości z Facebooka czy Instagrama i to mnie zmotywowało jeszcze bardziej. Wyszedłem i trwało to dwie minuty, więc... poszło od razu na grubo. Później wykonałem to salto, bo musiałem gdzieś energię wyładować - żartował zapaśnik.

- Kibiców może nie było, ale pojawiła się grupka lekkoatletów i wolontariuszy, około dwudziestu osób. Zadziałało hasło, że wszyscy jesteśmy jedną drużyną. Słyszeliśmy te krzyki i mieliśmy wrażenie, że hala jest pełna - dodał.

W półfinale Polak nie miał szans z reprezentantem Rosyjskiego Komitetu Olimpijskiego Musą Jewłojewem, mistrzem świata i Europy, a od igrzysk w Tokio także mistrzem olimpijskim. Wcześniej Michalik okazał się lepszy od Amerykanina Tracy'ego Gangelo Hancocka. Obaj rywale ważyli od niego więcej.

- Byli więksi i momentami także silniejsi. Rosjanin w półfinale był ode mnie cięższy o bodaj siedem kilo. Ale nie myślałem ani przez chwilę o tym. Wagi brakowało, ale nie brakowało serca do walki. To było najważniejsze moim zdaniem - ocenił brązowy medalista olimpijski.

30-latkowi pozwolono polecieć do stolicy Japonii, choć musiał w ubiegłym roku przejść zabieg. Miał problemy z sercem, nie domykała mu się jedna z zastawek. Więcej o tym przeczytasz TUTAJ.

- Droga do medalu była bardzo kręta. Często było pod górkę, choćby z sercem. Ale na koniec wszystko poszło z górki. Ostatnie cztery walki to wisienka na torcie. Nie wracam do tych wspomnień sprzed roku. Teraz mam wspomnienia medalowe. Zaraz z trenerem jedziemy do Zakopanego na obóz. No, może nie od razu, ale chwila odpoczynku przed tym będzie - przyznał Michalik.

Dumny trener, dumna siostra

Wraz z Michalikiem wrócił także jego trener Włodzimierz Zawadzki, który w Atlancie w 1996 roku zdobył mistrzostwo olimpijskie w kategorii do 62 kg. A jako drugi trener, wspólnie z Ryszardem Wolnym, przygotowywał Damiana Janikowskiego do medalowego startu w Londynie 9 lat temu.

- Nie było nas w Rio, nie mogliśmy walczyć o medale. Teraz jest comeback po pięciu latach i wracamy z tarczą. Wszystko się dobrze zaczęło - od walki z zawodnikiem z Tunezji na przetarcie. Potem były lekkie schody, bo Amerykanin, medalista mistrzostw świata, potem Rosjanin i Węgier. Tadek stanął na wysokości. Powiedziałem, że jeśli głowa wytrzyma, to z nimi wygra. I tak się stało - skomentował Zawadzki.

Na lotnisku na Tadeusza Michalika czekała też jego siostra Monika, brązowa medalistka Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro. Została zapytana przez dziennikarzy o rywalizację w rodzeństwie.

- Teraz mamy rozstrzygnąć, kto jest lepszy? Ale przecież ja startowałam w stylu wolnym, a Tadek w klasycznym. Nie ma czegoś takiego, jak rywalizacja między nami. Fajnie, że ja mam ten medal, fajnie że Tadek go ma. Ale on jeszcze może wskoczyć na wyższy pułap i walczyć o kolejne medale - przyznała.

- Będę robił wszystko, by pojechać do Paryża i też wrócić z krążkiem - takim lub nawet lepszym. Dla mnie zawsze założeniem jest jechać na imprezę po to, by wrócić z medalem - potwierdził brat.

Tadeusz Michalik reprezentuje klub KS Sobieski Poznań. Poza zapasami, jest także  żołnierzem Sił Zbrojnych RP w stopniu szeregowego.

Sprawdź także: Dwie minuty i medal! Tadeusz Michalik zdeklasował rywala [WIDEO]

ZOBACZ WIDEO: Niespodziewany medal dla Polaka w Tokio. "Już nie będzie kłótni w domu"

Źródło artykułu: