Miały taki sam wynik, ale to nie Polka dostała medal. Zabrała głos

- Jakiś miesiąc przed igrzyskami wyśniłam sobie ten rekord. We śnie zobaczyłam właśnie taki wynik, 6,84 - mówi Aleksandra Mirosław. Polska zawodniczka we wspinaczce sportowej wygrała czasówkę, a trójbój zakończyła na 4. miejscu.

Grzegorz Wojnarowski
Grzegorz Wojnarowski
Aleksandra Mirosław Getty Images / Na zdjęciu: Aleksandra Mirosław
Z Tokio - Grzegorz Wojnarowski, WP SportoweFakty

27-letnia specjalistka od wspinaczkowego sprintu w pierwszej z trzech konkurencji trójboju nie miała sobie równych. Bieg po biegu nie dawała rywalkom szans. W finale zmierzyła się z inną sprinterką, Francuzką Anouck Jaubert, i od niej też była wyraźnie lepsza.

Na 15-metrową ścianę lublinianka wbiegła w czasie 6,84 sekundy i ustanowiła nowy rekord świata. Poprzedni najlepszy wynik nie tyle poprawiła, co wręcz zmiażdżyła, bo w jej dyscyplinie 0,12 sekundy to bardzo dużo.

- Tak! - zgodziła się Mirosław po zakończeniu trójboju, na który poza sprintem składały się bouldering oraz prowadzenie. Dodała, że na pobicie rekordu świata czekała przez dziesięć długich lat.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kto bogatemu zabroni? Tak spędza wakacje Cristiano Ronaldo

- W 2011 roku po raz pierwszy zbliżyłam się do niego na jedną dziesiątą sekundy. Potem byłam blisko, ale nie udawało mi się go pobić. Dwa lata temu na mistrzostwach świata w Hachioji zabrakło mi dwóch setnych. Tutaj w kwalifikacjach jednej setnej. Wiedziałam jednak, że jestem gotowa na ten rekord i że nie ma do tego lepszego miejsca i czasu, niż finał igrzysk olimpijskich.

Mirosław dodała, że jakiś miesiąc przed igrzyskami wyśniła sobie ten rekord. We śnie pojawił się dokładnie taki czas, jaki osiągnęła w finale w Tokio . - Jak go zobaczyłam, najpierw to do mnie nie docierało, ale po chwili bardzo się ucieszyłam - mówiła. - Wiem, że mogę ten rezultat jeszcze poprawić. Choćby poprzez szybszą reakcję startową. Tutaj wyniosła ona 0,23 sekundy. Mogę z tego urwać jeszcze przynajmniej jedną dziesiątą.

Zawodniczka Klubu Wspinaczkowego Kotłownia z Lublina jest jedyną reprezentantką Polski, która ustanowiła na igrzyskach rekord świata i pierwszą, która tego dokonała od Anity Włodarczyk w Rio de Janeiro. - Fajnie uczucie. To pierwszy, historyczny rekord, mocno wyśrubowany. Zostanie rekordem olimpijskim przynajmniej przez trzy lata. Mam nadzieję, że w Paryżu to ja go poprawię.

Na tych igrzyskach Mirosław nie zdołała wywalczyć medalu, bo po wygranej w sprincie w boulderingu oraz prowadzeniu była ósma i zakończyła zmagania na czwartym miejscu. Miała co prawda taki sam łączny wynik jak Japonka Akiyo Noguchi, jednak w dwóch konkurencjach była za nią i dlatego nie stanęła na podium.

- To podium było blisko, ale uważam, że Noguchi zasługiwała na medal dużo bardziej, niż ja. Jest bardzo zasłużoną zawodniczką, a tutaj kończyła karierę i pięknie ją zwieńczyła. Ja będę jeszcze miała szansę na olimpijski medal. Tutaj przyjechałam przede wszystkim wygrać swoją konkurencję i spróbować pobić rekord świata. Plan zrealizowałam w stu procentach. A to czwarte miejsce jest świetne, ale też pozostawia niedosyt przed Paryżem, gdzie "czasówka" będzie już oddzielną konkurencją. Tam będę miała 30 lat. To dobry wiek, żeby walczyć o medal. Myślę, że będę do tego gotowa - powiedziała.

Już za sześć tygodni Mirosław czeka kolejna ważna impreza - mistrzostwa świata w Moskwie. Polka będzie tam bronić tytułu mistrzyni świata. - Zrobię wszystko, żeby zdobyć złoto po raz trzeci z rzędu. I postaram się jeszcze poprawić rekord świata - zapowiedziała.

Czytaj także:
Tokio 2020. Wzruszające chwile. Maria Andrejczyk płakała przez cały wywiad
Tokio 2020. Maria Andrejczyk podziękowała hejterom. "Mówili, że już nie mam szans"

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×