Przed igrzyskami olimpijskimi Tokio 2020, które przeniesiono na 2021 rok, niewielu polskich kibiców ją znało. Aleksandra Mirosław jednak w piątek zyskała wielu nowych fanów. W sprincie wspinaczki sportowej pobiła rekord świata. Do pełni szczęścia zabrakło lepszych startów w pozostałych konkurencja trójboju.
27-latka nie jest specjalistką w boulderingu oraz prowadzeniu. W tych konkurencjach zajęła ósme miejsce. Do medalu jednak i tak niewiele zabrakło, bo w klasyfikacji generalnej była czwarta.
Mirosław wie, że medal był na wyciągnięcie ręki. Szczególnie żałuje jednego błędu, o czym napisała na Facebooku.
"Wielu mówi, że do medalu zabrakło niewiele - 1 zona lub 3, czy 5 chwytów, ale uwierzcie mi, że to bardzo dużo. Nie będę nikogo przekonywać, że w każdą konkurencję włożyłam całe serce i wszystkie swoje siły, ale też znam swoje możliwości i ograniczenia. Dla mnie bouldery były kosmiczne. A lina? Nigdy nie byłam tak zestresowana wychodząc na ta konkurencje. Wiedziałam jaka jest stawka i o co walczę, zrobiłam błąd..." - tłumaczy.
Polka jednak jest zadowolona ze swojego startu w Tokio. Już myśli o kolejnych igrzyskach olimpijskich, które za trzy lata odbędą się w Paryżu.
"Z Tokio wracam z uśmiechem na twarzy, pełna satysfakcji i myślami skierowanymi na Paryż, bo tam żeby zdobyć medal nie będę musiała już liczyć tylko i wyłącznie na szczęście, a przede wszystkim na swoje umiejętności" - przyznaje.
W siedem sekund pobiła wszystkie możliwe rekordy! Polka w Tokio zawstydziła rywalki >>
Tokio 2020. Nieprawdopodobne! Zobacz niesamowity rekord świata w wykonaniu Polki [WIDEO] >>
ZOBACZ WIDEO: Paweł Fajdek z brązowym medalem IO w Tokio. Czy będzie zadowolony z tego osiągnięcia?