Od skazanego na dożywocie do gwiazdy sportu. Niesamowita przemiana gangstera

- Już nie żyjesz. Tylko egzystujesz - usłyszał John McAvoy w więzieniu, w którym siedział m.in. z islamskimi terrorystami. Uratował go sport. Bił rekordy w wioślarstwie halowym, a teraz jest cenionym triathlonistą i gwiazdą w Wielkiej Brytanii.

Michał Fabian
Michał Fabian
John McAvoy - z lewej po wyroku z 2007 r, z prawej po ukończeniu zawodów Ironman w Holandii Instagram / John McAvoy / Na zdjęciu: John McAvoy - z lewej po wyroku z 2007 r., z prawej po ukończeniu zawodów Ironman w Holandii
John McAvoy nie był grzecznym nastolatkiem. Nie mógł być, dorastając w tak specyficznym środowisku. Jego wujek Mick McAvoy uczestniczył w słynnym napadzie na lotnisku Heathrow. W 1983 r. dowodził grupą gangsterów, która ukradła z magazynów Brink's-Mat sztabki złota, diamenty i gotówkę o łącznej wartości 26 mln funtów. Media pisały wówczas o "napadzie stulecia". Mick McAvoy został skazany na 25 lat pozbawienia wolności, ale w 2000 r. wyszedł na wolność.

Ojczym Johna McAvoya także nie raz, nie dwa wchodził w konflikt z prawem. Za napad z bronią w ręku dostał dożywocie, odsiaduje wyrok. - Mój ojczym był kryminalistą, jego koledzy byli samcami alfa - chodziło o to, by nie okazywać słabości. Nie płaczesz. Musisz pokazywać, jaki jesteś silny - wspominał John McAvoy. Trudno się dziwić, że John - mając takie wzorce - szybko zszedł na drogę przestępczą.

Chciał być najlepszym kryminalistą

Już jako 16-latek brał udział w napadach, w których gangi atakowały ochroniarzy rozwożących pieniądze do bankomatów. Krótko po 18. urodzinach usłyszał pierwszy wyrok - pięć lat za rozbój.

Odsiedział dwa lata. Wyszedł na wolność z mocnym postanowieniem. Nie, nie chodziło o poprawę. Pochodzący z południowego Londynu John McAvoy chciał być jeszcze lepszy w swoim fachu, przeprowadzać bardziej spektakularne akcje, kraść jeszcze więcej pieniędzy. Po latach mówi wprost: - Nikt mnie do niczego nie zmuszał. Biorę za to pełną odpowiedzialność. Nie chciałem być tylko kryminalistą. Chciałem być najlepszym kryminalistą.

ZOBACZ WIDEO: Bogumiła Raulin rusza po Koronę Ziemi

Kilka lat później wpadł ponownie. Nie wiedział, że gość, z którym planuje napad, jest śledzony przez policję. Obaj zostali przyłapani na gorącym uczynku.

W marcu 2007 r. BBC informowała o wyroku dla dwóch "wyjątkowo niebezpiecznych" przestępców. Jednym z nich był wówczas 24-letni McAvoy. Za napad z bronią w ręku zostali skazani na dożywocie, ale z możliwością ubiegania się o wyjście na wolność. W przypadku McAvoya - po pięciu latach.
Fot. bbc.co.uk Fot. bbc.co.uk
Z islamskimi terrorystami

Jako recydywista z bogatą kartoteką trafił do Belmarsh, więzienia o zaostrzonym rygorze. W tym samym skrzydle wyrok odsiadywał Abu Hamza - radykalny imam, oskarżany o działalność terrorystyczną (Wielka Brytania wydała go później Amerykanom, a w USA został skazany na dożywocie). W Belmarsh przebywali także islamscy terroryści, którzy chcieli 21 lipca 2005 r. wysadzić londyńskie metro (doprowadzili do kilku eksplozji, po których na szczęście nikt nie zginął; jedna osoba została ranna).

To wtedy McAvoy zdał sobie sprawę, w jakim tkwi bagnie. "Ty już nie żyjesz. Tylko egzystujesz" - usłyszał od jednego z więźniów, który odsiadywał karę 25 lat pozbawienia wolności za przemyt narkotyków. - Dwa razy prawie zostałem zastrzelony przez policję. W wieku 24 lat dostałem dożywocie. Trafiłem do więzienia z zaostrzonym rygorem. Wokół mnie byli jedni z najgroźniejszych ludzi w kraju, psychopaci. Gdy wracam pamięcią do tamtych czasów, to było najgorsze uczucie, jakie znam - wspominał w jednym z wywiadów.

W Belmarsh Brytyjczyk zaczął ćwiczyć. Początkowo robił to dla zabicia czasu. - Tysiąc brzuszków, tysiąc pompek, tysiąc burpees. Po dwie godziny dziennie - tłumaczył. - Chciałem czuć, że żyję.

Po dwóch latach opuścił Belmarsh. Za dobre sprawowanie został przeniesiony do więzienia w Yorku, w którym odwiedzał siłownię tak często, jak tylko mógł. Okazało się, że ma wielki talent do sportu. - Choć nigdy się nim nie interesowałem. Jako dziecko nie uprawiałem żadnej dyscypliny - tłumaczył. Ale gdy organizowano zawody dla więźniów, żaden nie mógł się z nim równać.

Śmierć przyjaciela była przełomem

Johnowi podobało się, gdy nazywali go najbardziej wysportowanym w całym więzieniu. Wówczas jednak nie przypuszczał, że kiedyś będzie bić rekordy i zostanie zawodowym sportowcem. Wręcz przeciwnie: przyznaje, że miał zupełnie inne plany. Myślał o ucieczce z więzienia, a później o wyjeździe do Hiszpanii, gdzie mógłby - jak pisał "The Guardian" - "odnowić karierę przestępczą".

Wtedy jednak nastąpił przełom. Oglądając wiadomości w telewizji, dowiedział się o śmierci gangstera w Holandii. Mężczyzna po dokonaniu napadu usiłował zbiec. W trakcie pościgu miał wypadek samochodowy, w wyniku którego zmarł. W telewizji pokazali nagranie z napadu. John rozpoznał na nim swojego najlepszego kumpla. - Coś przestawiło się w mojej głowie. Pomyślałem, że nie mogę już tego dalej robić - mówił. To sport uratował mu życie.

McAvoy upodobał sobie ćwiczenia na ergometrze - maszynie do wiosłowania. Choć to trening dość monotonny, dla Brytyjczyka nie stanowiło to problemu. Potrafił spędzać wiele godzin na ergowiosłach. Twierdzi, że w więzieniu jego poczucie czasu zostało zaburzone. - Spędziłem łącznie całe 10 lat za kratkami. Mogę wiosłować przez dwa dni z rzędu i to mi się nie znudzi - mówił.

Jeszcze za kratkami McAvoy zaczął ustanawiać pierwsze rekordy w wioślarstwie halowym (m.in. na 100 km). Później pokusił się o rekord świata pod względem liczby pokonanych kilometrów w ciągu 24 godzin. Uzyskał wynik 263,396 km (został on już poprawiony).

- Pamiętam strażnika w więzieniu, który mówił mi: "Wiesz co, John, masz dar. Nie tylko jesteś wysportowany, ale potrafisz cierpieć" - relacjonował McAvoy. Dzięki pobytowi w więzieniu zyskał niesamowitą odporność psychiczną, która jest bardzo pomocna w sporcie.

W 2012 r. - po pięciu latach od wyroku - opuścił więzienie. Wiedział już, co chce robić w życiu - zostać zawodowym sportowcem. Udał się do klubu wioślarskiego (London Rowing Club). Chciał się przekonać, czy na wodzie będzie osiągał równie dobre wyniki jak na ergometrze. Niestety, okazało się to zbyt skomplikowane. Nie miał doświadczenia w łodzi. - Fakt jest taki, że podjąłem się tego za późno. Jeśli w Wielkiej Brytanii nie jesteś w systemie szkolenia do 23. roku życia, to nie masz szans. Chciałem być profesjonalnym sportowcem na światowym poziomie. W wioślarstwie nie miałem szans - tłumaczył.

"Nie idźcie moją drogą"

Nie zrezygnował jednak z walki o marzenia. Postanowił spróbować sił w triathlonie. Nie przeszkadzało mu to, że nie potrafił pływać, a na rowerze jeździł po raz ostatni, gdy miał 12 lat. Odbył przyspieszony kurs pływania, rower kupił na eBayu i... po sześciu tygodniach (!) stanął na starcie Ironmana - najbardziej wymagającej konkurencji w triathlonie (3,8 km pływania, 180 km jazdy na rowerze i 42,195 km biegu). Ukończył go w całkiem niezłym, jak na absolutnego debiutanta, czasie - 11 godzin i 48 minut.

To było bodźcem do jeszcze cięższej pracy. Były gangster wspominał, ze wręcz obsesyjnie zależało mu na tym, by nadrobić stracony czas. Trenował jak szalony, poprawiał wyniki. W 2016 r. podczas zawodów Ironman we Frankfurcie zajął 14. miejsce w kategorii wiekowej, z czasem 9:10:17. W ubiegłym roku na mistrzostwach Europy w Almere (Holandia) zdobył brąz w kategorii 30-34 lata.

Jego celem jest występ na mistrzostwach świata na Hawajach. Przeszkodę stanowi jednak jego kryminalna przeszłość. McAvoy ma zakaz wjazdu do USA, ale stara się o jego zniesienie.

W Wielkiej Brytanii jest postacią bardzo rozpoznawalną. Wydał autobiografię ("Redemption: From Iron Bars to Ironman", zapraszają go największe stacje telewizyjne, a także minister sportu. Jest jedynym triathlonistą sponsorowanym przez firmę Nike. Niedawno został bohaterem serialu dokumentalnego Red Bulla "The Way of the Wildcard".

Na co dzień prowadzi wykłady dla młodzieży ze szkół i poprawczaków. - Chcę powstrzymać dzieciaki przed pójściem tą samą drogą, jaką ja szedłem. Chcę im powiedzieć: jeśli ja mogłem zostać profesjonalnym triathlonistą, Ironmanem, to ty też możesz wszystko - podkreślił 35-letni John McAvoy.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×