Petra Majdić podkreśla, że Justyna Kowalczyk to niezwykle zdeterminowana biegaczka, której nigdy nie zadowoli pojedynczy sukces. - Nauczyła mnie, że nie mogę przestać walczyć. Po ostatnim sezonie zabrałam ją na kawę i mówię: "Pogadajmy. Nie może tak być, że zabierasz mi wszystko. Podzielmy się". Odpowiedziała, że nie ma mowy. I twardo walczymy. Ona może wygrać dziesięć kilometrów łyżwą i bieg łączony. Chociaż w tym ostatnim ja czuję się bardzo dobrze i może będę ją ścigać. A moje główne cele to sprint i bieg na trzydzieści kilometrów. Ona może być tu wielką gwiazdą - mówi Majdić dla Przeglądu Sportowego.
Słowenka nie wierzy także w to, by polską biegaczkę miał zadowolić wyłącznie jeden medal w Vancouver. - Justyna powiedziała, że ucieszy ją choćby jeden medal? Niezły dowcip! Nie sądzę, żeby tak było. Ona widzi faworytki w Marit Bjoergen i Charlotte Kalli. Jest Aino-Kaisa Saarinen, Kristina Smigun. Słyszałam, że mocna jest Virpi Kuitunen. Powiem więc tak: Justyna, nie jesteśmy same na trasie. Będzie nas bardzo dużo. Zgadzam się więc z jednym, że zdobyć medal będzie niezwykle trudno - ocenia.
Jedna z głównych rywalek Kowalczyk jest jednak nieco odmiennego zdania na temat trudności trasy. - Justyna mówi, że jest płasko? Nie wiem, gdzie ona biegała, ja tam znalazłam parę górek. Tu są niebezpieczne zakręty, szczególnie kiedy śnieg jest bardzo mokry. Mam nadzieję, że warunki pogodowe będą bardziej stabilne - powiedziała.
Majdić wspomina również o swoich celach, które zamierza zrealizować w Vancouver. - Na razie chcę medalu, choćby jednego. Nie mam jeszcze żadnego. Brąz też mnie ucieszy. Mówię poważnie. Weźmy takiego Janne Ahonena. Był tu czwarty. Nigdy nie zdobył olimpijskiego medalu indywidualnie. A przecież to wielki sportowiec - dodaje.
Więcej w Przeglądzie Sportowym.