Warcaby to mało popularny sport w Polsce. Najczęściej przy planszy siadają dzieciaki, których zasad uczą najbliżsi, starsi wolą grać w szachy. Polska ma jednak sporo sukcesów w warcabach. Natalia Sadowska to mistrzyni świata kobiet. Zawodowa gra w warcaby to nie tylko godziny spędzone przy białych i czarnych pionkach. To także intensywne przygotowania fizyczne i godziny spędzone na siłowni. Wszystko bez wsparcia ministerstwa sportu, które cofnęło dotację. Mimo to polscy specjaliści od gry w warcaby nie poddają się.
Łukasz Witczyk, WP SportoweFakty: Warcaby to teoretyczne łatwa i bardzo dostępna gra. Sam grałem z dziadkiem, który uczył mnie zasad. Skąd u pani się wzięło zainteresowanie warcabami?
Natalia Sadowska, mistrzyni świata w warcabach: Zamiłowanie do warcabów wyniosłam z domu. 20 lat nie było smartfonów i laptopów, stąd też gry planszowe były bardzo popularne. Po szkole często grywałam z dziadkiem i tatą, którzy byli całkiem nieźli i na początku nie potrafiłam ich ograć. Złożyło się tak, że w wieku 8 lat zorganizowano w mojej szkole podstawowej turniej, w którym zwyciężyłam wśród dziewczynek. Potem wspinałam się na kolejne szczeble, aż doszło do tych krajowych i międzynarodowych.
Jak dużo trzeba trenować, by osiągnąć w tej dyscyplinie sukcesy?
Trenować trzeba jak w każdym innym sporcie. Przed najważniejszymi imprezami w roku poświęcam 30-40 godzin tygodniowo. Jest to sport umysłowy, więc każda dłuższa przerwa w treningu wybija nas z rytmu i zapominamy warianty, które przygotowywaliśmy jakiś czas temu. Nasz umysł musi być ciągle "rozgrzewany", ale i kondycja fizyczna stanowi tu nieodzowny element.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie. Partnerka Krychowiaka napisała: "zakochałam się"
Jest pani najlepsza w Polsce i na świecie. Czy odczuwa pani popularność z powodu osiągniętych sukcesów? Większą w Polsce czy jednak poza granicami naszego kraju?
W jednym z artykułów napisano, że jeżeli miałabym owe sukcesy, w którymś z bardziej medialnych sportów, byłoby o mnie bardzo głośno. Warcaby nie są zbyt popularne, ale ciągle liczę na to, że przyczynię się do popularyzacji tej pięknej gry w Polsce. Oczywiście, ostatnie tygodnie są dość owocne i na pewno mogę się cieszyć zainteresowaniem mediów, ale chciałabym, żeby przerodziło się to w coś większego. Zawsze próbuję zaznaczać, iż moje sukcesy nie są jedynie dla mnie, ale dla Polski, dla wszystkich warcabistów oraz dla ogólnego rozwoju tegoż sportu w naszym kraju.
Jak to jest zdobyć mistrzostwo świata? To pewnie lata treningów, wyrzeczeń, zwłaszcza w tak mało medialnej dyscyplinie w naszym kraju.
Uczucie jest piękne. Wiem, ile mnie to kosztowało nerwów, czasu, energii i wyrzeczeń. Każdy prawdziwy sportowiec, czując, że może dopiąć swego poprzez ciężką pracę - po prostu to robi. Jestem osobą ambitną i wiedziałam, że muszę wszystko postawić na jedną kartę, aby osiągnąć sukces. Udało się, a teraz delektuję się swoim osiągnięciem.
W 2017 roku ministerstwo cofnęło dotację dla całej dyscypliny. Jak bardzo utrudnia to rywalizację na najwyższym poziomie?
Był to duży cios dla całego Polskiego Związku Warcabowego. Dofinansowanie dla naszej dyscypliny do końca 2016 roku i tak było delikatnie mówiąc "bardzo okrojone". W tym momencie całe środowisko warcabowe jest skazane jedynie na siebie. Utrudnia nam to bardzo rozwój, gdyż nie możemy pozwolić sobie na szkolenia kadry z najlepszymi na świecie trenerami, które do tej pory odbywały się dość cyklicznie. Korzystamy jedynie ze środków, które PZWarc sam wypracuje na przełomie roku.
Czy po sukcesach w mistrzostwach świata pojawili się jacyś sponsorzy?
Pewne propozycje się pojawiły, ale na pewno nie są to takie oferty, na które zasługuje tenże sport. Temat jednak nie jest zamknięty i ciągle liczę na to, że zainteresowanie wzrośnie i sponsorzy docenią potencjał naszego sportu oraz całe zaangażowanie i czas, które wkładam w warcaby.
Jak pani zdaniem można spopularyzować warcaby w Polsce? Czy działają jakieś programy, które promują tę dyscyplinę?
Moim marzeniem zawsze było wprowadzenie warcabów do przedszkoli i szkół. A co za tym idzie, stworzenie odpowiedniego programu edukacyjnego, podręczników oraz prowadzenie zajęć chociażby raz w tygodniu. Jest to sport logiczny, rozwijający pamięć, wyobraźnię, pomagający nie tylko w matematyce, ale i w nauce każdego innego przedmiotu. Jak już znajdę sponsora, to wydam swój pierwszy podręcznik.
Każdy sport uczy. Czego nauczyły panią warcaby?
Nauczyły mnie pokory oraz przyjmowania porażek - co było przez długi okres bardzo trudne. Pomogły mi oszlifować swój charakter, wyznaczać cele w życiu oraz dążyć do nich za wszelką cenę. Dzięki temu, że gram w warcaby, szanuję każdy sport i każdego sportowca bez względu na rangę sportu, który wykonuje, bo wiem jak trudno jest być w czymś najlepszym.
Warcaby to sport umysłowy, ale trzeba też dbać o formę. Jak ważne przy grze w warcaby jest przygotowanie fizyczne?
Bardzo ważne. Każdy czołowy warcabista dba o kondycję fizyczną: pływa, biega, uprawia jogę itd. W moim przypadku to głównie siłownia oraz basen. Przygotowanie fizyczne jest bardzo istotne, gdyż średnio jedna partia warcabowa trwa około 5 godzin, zdarza się, że i dłużej! Podczas takiej partii nie możemy pozwolić sobie na chwilę słabości i rozluźnienia, gdyż może nas to kosztować utratą dwóch punktów.
Mówiła pani, że w Polsce nie jest to popularny sport. Jak jest poza granicami naszego kraju? Czy w innych krajach popularność tej dyscypliny jest większa i czy zawodniczki mają większe profity?
Zdecydowanie tak. Na Wschodzie, tj. Rosja, Ukraina, Białoruś, sporty umysłowe są bardzo popularne i bardzo szanowane, czego im ciągle zazdroszczę. Co ciekawe, kilka lat temu moja koleżanka po fachu z Rosji, zdobywając tytuł mistrzyni świata, dostała od swojego miasta w nagrodę... mieszkanie! Jest to oczywiście bardzo skrajny przypadek, ale zdecydowana większość zawodowych warcabistów w innych krajach ma stypendia, które umożliwiają im pełne zawodowstwo w tymże fachu.