Za nim 80 godzin rywalizacji. Najważniejszy turniej zakończył się happy endem

Rozczarowanie w finale Indywidualnych Mistrzostw Polski, a później jedyny medal dla naszego kraju w Młodzieżowych Mistrzostwach Świata. Amadeusz Zyber-Moszak spędził w ostatnim czasie 80 godzin przy planszy warcabowej. Na koniec świętował sukces.

Dawid Franek
Dawid Franek
Amadeusz Zyber-Moszak Materiały prasowe / Photo4u2 / Na zdjęciu: Amadeusz Zyber-Moszak
W Szklarskiej Porębie w dniach 29 listopada - 5 grudnia odbywały się Młodzieżowe Mistrzostwa Świata w warcabach stupolowych. Jedyny medal dla Polski - brązowy wywalczył Amadeusz Zyber-Moszak, który startował w kategorii do lat 16. Dla tego zawodnika to pierwszy "krążek" światowego czempionatu juniorów w karierze w tej odmianie warcabów. Wcześniej został także złotym oraz brązowym medalistą mistrzostw Europy.

Amadeusz Zyber-Moszak w ciągu dwóch ostatnich tygodni praktycznie każdego dnia siedział przy warcabnicy podczas rywalizacji z innymi graczami. Najpierw zaliczył występ w finale 45. Indywidualnych Mistrzostw Polski, który nie poszedł po jego myśli. Szybko jednak zapomniał o nieudanym występie i ruszył po medal mistrzostw świata. Łącznie dwa tygodnie gry zakończyły się dla niego happy-endem. W wywiadzie z naszym portalem opowiada o wielu aspektach rywalizacji na warcabowej planszy oraz o zmęczeniu, które dopadło go w najważniejszych momentach walki o mistrzostwo świata.

Dawid Franek, WP Sportowe Fakty: Na początek gratuluję świetnego wyniku w Młodzieżowych Mistrzostwach Świata. Z jednej strony zdobyłeś brązowy medal, a z drugiej strony za tobą łącznie dwa tygodnie grania, licząc jeszcze występ w finale 45. Indywidualnych Mistrzostw Polski. Jak twoje samopoczucie?

Amadeusz Zyber-Moszak, brązowy medalista MMŚ w kategorii do lat 16, zawodnik klubu UKS Roszada Lipno: Dziękuję. Jestem bardzo szczęśliwy z wyniku, jaki uzyskałem, więc samopoczucie jest świetne. Oczywiście dwa tygodnie nie było mnie w domu. Trochę ucierpiała na tym szkoła, ale mam nadzieję, że wszystkie braki uzupełnię.

Czujesz się szczególnie zmęczony po tych dwóch tygodniach gry?

Tak, na pewno. Odczuwam wielkie zmęczenie i właściwie można to było zobaczyć w ostatnim dniu turnieju głównego. Mieliśmy wówczas dwie decydujące rundy i można było po mnie zobaczyć, że nie jestem w najwyższej dyspozycji. Pierwszą partię z rana przegrałem, a drugą zremisowałem. Na szczęście ten remis dał mi brązowy medal, choć była też szansa na złoto.

ZOBACZ WIDEO: Zimno od samego patrzenia. W tym Jan Błachowicz jest królem

Właśnie chciałbym przejść do twojej jedynej przegranej partii. Pokonał cię Ukrainiec Andriej Blokha, który nie był faworytem mistrzostw, a ostatecznie sięgnął po złoto. Myślisz, że ten rywal był w twoim zasięgu?

Moje nastawienie przed tą partią było takie, że muszę ją wygrać. Było widać po moim przeciwniku, że gra ze mną sprawia mu trudność. Chwilami sporo myślał nad posunięciami, ale następnie ewidentnie wszedł w pozycję, która mu odpowiadała. Miałem lekką przewagę, ale później spędziłem zbyt dużo czasu nad jednym ruchem. Wszedłem w tzw. niedoczas, bo miałem tylko minutę na zegarze, a Ukrainiec trzynaście. W efekcie tego w końcówce partii grałem szybko, ale popełniłem kilka błędów, które zaważyły o porażce.

Jak u ciebie najczęściej wygląda rozdysponowanie czasu w tych największych turniejach? Najwięcej myślisz nad ruchami debiutowymi i grą środkową, czy może jednak w końcówkach?

U mnie najczęściej wygląda to tak, że debiut gram szybko, ale później w grze środkowej sporo myślę nad obraniem dalszego planu i strategii. Niestety ma to później odzwierciedlenie w końcówkach, gdzie moja gra nie wygląda idealnie. Tutaj widzę spore pole do poprawy.

Przed mistrzostwami świata zagrałeś we wcześniej już wspominanym finale mistrzostw Polski. Zająłeś 10. miejsce i jak cię znam, to ten wynik jest zdecydowanie poniżej twojej ambicji. Po tym finale miałeś dzień przerwy, który praktycznie wykorzystałeś na dojazd do Szklarskiej Poręby. W ciągu tego dnia analizowałeś nieudane partie z mistrzostw Polski?

Tak jak wspomniałeś, 10. miejsce nie było moim marzeniem. Zdecydowanie nie był to mój turniej, ale szybko udało mi się go odstawić w niepamięć. Skupiałem się już tylko na mistrzostwach świata.

Skoro udało ci się szybko zapomnieć o tych zawodach, to jak oceniałeś swoje szanse w Szklarskiej Porębie? Wiedziałeś, że medal jest w twoim zasięgu?

Tak, bo mogę tutaj przytoczyć nawet przykład mistrzostw Europy, które wygrałem trzy lata temu. Wówczas miałem podobnych przeciwników do tych, których miałem teraz z tą różnicą, że oczywiście byliśmy młodsi. Wiedziałem, że nawet złoto jest w moim zasięgu. Przez większość turnieju rywalizacja o mistrzostwo wychodziła mi świetnie. Ostatecznie mam jednak brąz, co uważam za spory sukces.
Średnio Amadeusz grał jedną partię klasyczną przez cztery godziny Średnio Amadeusz grał jedną partię klasyczną przez cztery godziny
Oczywiście. Wracając do dnia, w którym rozgrywałeś końcową walkę o podium, to jak ostatnia partia wyglądała z twojej perspektywy? Dosłownie chwilę wcześniej przegrałeś arcyważny pojedynek z Ukraińcem, a tu zaraz trzeba było ratować brąz. Miałeś problemy, by się skupić w partii z Łotyszem?


Ostatnia runda była przysłowiową katorgą. Nie mogłem się kompletnie skupić i robiłem wszystko, aby zmusić swój umysł do wysiłku. Ten pojedynek z Łotyszem nie należał do moich najlepszych. Miałem w końcówce dużo gorszą pozycję, ale zaproponowałem remis i po kilku posunięciach mój przeciwnik się zgodził. Jeszcze w dodatku miałem olbrzymi stres, bo obok grał korespondencyjny rywal w walce o medal. On powinien wygrać swoją partię, ale ostatecznie zakończyła się ona remisem. Wtedy okazało się, że zająłem trzecie miejsce. Gdyby Rosjanin zwyciężył, to mielibyśmy tyle samo punktów i brąz rozstrzygałby się wartościowaniem.

Zapytam teraz o przekrój całego turnieju. Rozegrałeś dziewięć partii. Z której jesteś najbardziej dumny?

Tutaj na pierwszym miejscu stawiam rywalizację z Holendrem - Emre Hagemanem, którą wygrałem. To bardzo silnie grający zawodnik, który ma już na swoim koncie wiele medali międzynarodowych imprez. W partii z Holendrem, gdy miałem mało czasu, wymyśliłem ideę wygrywającą, choć końcówka nie należała do najłatwiejszych.

Wspominałeś wcześniej o zwycięskich mistrzostwach Europy do lat 13. Teraz masz już na koncie medal mistrzostw świata, ale w kategorii do lat 16. Patrząc dodatkowo na fakt, że stanąłeś na podium w takiej imprezie w naszym kraju, to stawiasz ten brąz wyżej od wygranej w czempionacie Starego Kontynentu?

Myślę, że mogę ten brąz postawić wyżej. Mistrzostwa świata to jednak trochę wyższa ranga od mistrzostw Europy. Na pewno w tym ujęciu światowym jest ciężej zdobyć medal. W dodatku tak jak wspomniałeś, pięknie się złożyło, że stanąłem na podium w Polsce. Byłem jedynym medalistą z naszego kraju, ale mam nadzieję, że w następnych latach tych medali będzie więcej.

Pomijając przegraną partię z Andriejem Blokhą, to był taki pojedynek z innym zawodnikiem, z którego miałeś szansę wycisnąć lepszy wynik?

Zdecydowanie tak. Już w pierwszej rundzie, gdy moim rywalem był reprezentant Białorusi, to moim zdaniem zagrałem dużo lepiej od niego. Miałem lepsze rozstawienie pionków na planszy, ale znów do akcji wszedł "niedoczas" w końcówce. Ponownie nie zagrałem idealnie i przeciwnik wykorzystał szansę na remis. Z pewnością lepiej także mogłem zakończyć partię z Rosjaninem, z którym w ostatniej rundzie korespondencyjnie walczyłem o brąz. Również miałem przewagę, ale nie potrafiłem tego wykorzystać.

Mówisz o błędach, ale w sumie można powiedzieć, że masz olbrzymie powody do zadowolenia. Zdobyłeś medal, a masz jeszcze spore rezerwy w swojej grze.

Tak i jednocześnie mam nadzieję, że w następnych latach moje wyniki się poprawią. Zrobię wszystko, by tak się stało. Spróbuję wyeliminować błędy popełniane w dwóch ostatnich turniejach.

Za tobą dwa tygodnie spędzone przy warcabnicy. Teraz czas na odpoczynek, czy dalsze szlifowanie formy?

Na chwilę obecną jednak preferuję odpoczynek. Postawię na pierwszym miejscu sprawy związane z nauką, bo dwa tygodnie opuszczone w szkole średniej to nie jest mało. Była nawet możliwość, abym już w następnym tygodniu ruszył na kolejny turniej - Puchar Świata Polish Open, w którym zagrają niezwykle utytułowani warcabiści. Zdecydowałem jednak, że muszę odpuścić. Na moją decyzję wpływa również zmęczenie. W ostatnim czasie rozegrałem dwadzieścia partii średnio po cztery godziny i jednak dało to trochę w kość.
Ostatnie dwa tygodnie przyniosły Amadeuszowi wiele sportowych wrażeń/ Foto: Photo4U2 Ostatnie dwa tygodnie przyniosły Amadeuszowi wiele sportowych wrażeń/ Foto: Photo4U2
Gdy miałeś w perspektywie dwa ważne turnieje, to jak wyglądał twój system treningów?

Zacznę od tego, że regularnie trenuję z białoruskim arcymistrzem międzynarodowym - Jewgienijem Watutinem. Tutaj w tym aspekcie zajmuję się rozwiązywaniem kombinacji. Tuż przed turniejem poszerzałem swój repertuar debiutów, aby spróbować zaskoczyć swoich przeciwników. Sporo testowałem swoją grę na portalu lidraughts.com, gdzie rozgrywałem partie na krótki czas. Z kolei już podczas trwania mistrzostw starałem się analizować partie i przygotować pod następnych rywali. Przewidywałem mniej więcej, jak mogą się potoczyć te pojedynki.

Jak widać podczas turnieju wiele rzeczy, ci się sprawdziło. Jak podczas rywalizacji oraz tuż po jej zakończeniu oddziaływały na ciebie stres i ogólne wrażenia?

Po siedmiu rundach, gdy jeszcze byłem liderem, to wiele osób mówiło mi: "Jedziesz po złoto", "Robisz to dla Polski, rozwal ich". Niestety jednak ja mam tak, że mnie takie słowa nie budują, lecz sprawiają, że powiększa się stres. Gdy pojawia się nadmierne zdenerwowanie, to moje partie są chaotyczne. Wiem, że sporo osób na mnie liczy i za wszelką cenę chcę osiągnąć sukces. Aspekt psychologiczny również jest u mnie do poprawy. Po turnieju już nie odczuwałem ogólnych wrażeń. Nie było takiej sytuacji, że nie mogłem zasnąć. Zresztą musiałem się wyspać, bo w ostatnim dniu rozgrywaliśmy jeszcze turniej w grze błyskawicznej.

W przyszłym roku przechodzisz do wyższej kategorii wiekowej. Jakie są twoje cele na najbliższą przyszłość?

Na pewno będę dążył do zdobycia Młodzieżowego Mistrzostwa Polski. To, że będę w wyższej kategorii, to trochę zmienia obraz sytuacji, bo przeciwnicy będą starsi i zarazem bardziej doświadczeni. Myślę jednak, że sobie poradzę. Zakładam, że awansuję na Młodzieżowe Mistrzostwa Świata oraz Europy. Tam oczywiście chciałbym wywalczyć medal, ale nic się nie stanie, jeśli to się nie uda. Jako ostatni cel wymienię awans do finału Mistrzostw Polski seniorów. W półfinale w swojej grupie muszę znaleźć się w pierwszej czwórce. Będę się starał grać jak najlepiej.

Czytaj także:
To była udana pogoń. Natalia Sadowska wzbogaca swoją kolekcję o kolejny medal mistrzostw Europy!

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×