Stanęła za ladą. Przyszedł mężczyzna. Padło zdanie, którego nie zapomni

Tylko na Facebooku jej popisy nad wodą śledzi ponad 24 tys. osób. Wielu wędkarzy może pozazdrościć rekordów Julii Grzyb, chociaż zdarzają się nieprzychylne komentarze. Mimo to z chęcią dzieli się swoją pasją.

Bartosz Zimkowski
Bartosz Zimkowski
Julia Grzyb z amurem Archiwum prywatne / Julia Grzyb / Na zdjęciu: Julia Grzyb z amurem
- W sklepie wędkarskim była raz taka sytuacja, że przyszedł mężczyzna. Zobaczył mnie za ladą i poprosił kogoś z większą wiedzą wędkarską. Niestety z góry założył, że ja jej nie mam. To są jednak pojedyncze przypadki - mówi nam Julia Grzyb, autorka bloga "Wędkuj z Julią".

O pasji, jaką jest wędkarstwo, rozmawiamy z 22-letnią Julią Grzyb.

Bartosz Zimkowski, WP SportoweFakty: Prowadzisz fanpejdż na Facebooku, gdzie obserwuje cię już ponad 24 tysiące osób. To sporo, biorąc pod uwagę inne profile o tematyce wędkarskiej. 

Julia Grzyb, autorka bloga "Wędkuj z Julią": Liczba osób, które obserwują moją pasję, w social mediach cały czas rośnie. Naprawdę ogromnie nas to motywuje do dalszych działań.

Cały czas wszystko rozwijamy, mamy też wiele planów, które mamy nadzieję uda nam się zrealizować w przyszłości.

ZOBACZ WIDEO: Ile sprzętu potrzebuje dziesięcioboista? "Jedenasta konkurencja to noszenie sprzętu z lotniska"

Mówisz w liczbie mnogiej, bo to narzeczony wciągnął cię w wędkarstwo.

To było ponad cztery lata temu. Mój chłopak, a dzisiaj narzeczony, zaproponował, że pojedziemy na ryby. Tego dnia akurat ryby dopisywały, więc mogłam się trochę pobawić. Bardzo mi się wtedy to spodobało. Podczas kolejnego wyjazdu przy samym brzegu spiął mi się większy amur. Dla mnie był większy, chociaż miał 2-3 kg, ale jako że były to moje początki, to inaczej wówczas na to patrzyłam.

Często bywasz na rybach?

W tym roku o wiele rzadziej. Niestety studia pochłaniają dużo czasu. Mieliśmy jeszcze sporego pecha, ponieważ w wakacje popsuł się nam samochód i straciliśmy miesiąc. W ogóle ten rok jest dla nas dosyć pechowy, ale to nie znaczy, że się poddamy, bo temperatury nie są nam straszne. Do końca roku pojawimy się nad wodą jeszcze nie jeden raz.

Widziałem na twoim fanpejdżu ogromnego karpia. Ile ważył?

15,9 kg. To już naprawdę kawał ryby (śmiech). Złowiłam go w tamtym roku. W tym nie pobiłam go, ale w październiku na zawodach spinningowych parami z łodzi udało mi się złowić mojego rekordowego szczupaka, który mierzył 61 cm. Byłam z niego bardzo zadowolona, ponieważ udało mi się go wyholować na bardzo delikatnym, okoniowym zestawie. Zupełnie się nie spodziewałam, że złowię szczupaka. Zawody zakończyliśmy na czwartym miejscu. Obecnie biorę udział w zawodach Grand Prix Competition, za mną już cztery tury. Zawodnicy są na bardzo wysokim poziomie, jeszcze wiele nauki przede mną, aby zająć wyższe miejsce tabeli z wynikami.
Julia Grzyb z karpiem 15,9 kg Julia Grzyb z karpiem 15,9 kg
Wróćmy do tego karpia. Jak podnieść takiego kolosa?

Karp leży w "kołysce". Jest specjalna metoda, żeby bezpiecznie podnieść taką rybę do zdjęcia. Sama sobie kiedyś nie wyobrażałam tego, jak można podnieść tak ciężką rybę! Ale chwytając ją odpowiednio, można to zrobić.

A skąd pomysł dzielenia się swoją pasją w internecie?

Na początku pisaliśmy raporty z naszych wyjazdów wędkarskich, ale wstawialiśmy je na prywatne konta. Inni wędkarze zaczęli zapraszać mnie do znajomych, ale w końcu osiągnęłam limit, więc postanowiłam założyć fanpejdż. Chciałam też rozgraniczyć prywatność od pasji. Tak to się "rozbujało", że w przeciągu tygodnia już tysiąc osób polubiło moją stronę na Facebooku. Nie sądziłam, że to obierze takie kształty i dzisiaj będę miała ponad 24 tys. polubień. 100 tys. obserwujących? Myślę, że jest to do zrobienia!

Ale bywają różne komentarze pod postami. 

Pamiętam, że pod jednym z artykułów było mnóstwo komentarzy, że dziewczyna tej ryby nie złowiła, że dostała ją tylko do potrzymania i że pewnie nawet nie wie, jak wygląda wędka. To oczywiście wszystko nieprawda. Zdarzało się, że wysyłałam ludziom linki do filmów, gdzie widać, że to ja faktycznie złowiłam tę rybę. Potrafili nawet przepraszać, że faktycznie "ma pani rację".

Jak sobie radzisz z negatywnymi komentarzami?

Zazwyczaj nie przejmuję się, ale czasami lubię coś udowodnić. Tak jak było chociażby z rybą Moniki [Monika Lechowska-Bacia złowiła amura o wadze 30,9 kg - więcej TUTAJ]. Ludzie pisali jej, że nie podniesie ryby. To przykre, że tak po prostu oceniają na podstawie tego, co zobaczą.

A kobiety jak reagują na to, że łowisz?

Zauważyłam zazdrość. Kobiety myślą sobie, "że ona wędkuje, a ja nie". Że jestem inaczej postrzegana przez ich mężczyzn. Niestety różnie z tym bywa. W technikum koleżanki patrzyły trochę krzywo, ale na studiach dziewczyny były pozytywnie zaskoczone. Dużo pytały o różne rzeczy. Koledzy sami znaleźli profil i też byli pod wrażeniem. To było bardzo miłe.

W sklepie wędkarskim była raz taka sytuacja, że przyszedł mężczyzna. Zobaczył mnie za ladą i poprosił kogoś z większą wiedzą wędkarską. Niestety z góry założył, że ja jej nie mam. To są jednak pojedyncze przypadki.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×