Po wielu chudych latach w końcu będziemy mieć kandydatów do złota

Newspix / TEDI / Na zdjęciu: Marek Kolbowicz
Newspix / TEDI / Na zdjęciu: Marek Kolbowicz

Ostatnie lata nie są szczególnie udane dla polskich wioślarzy, którzy nie potrafią nawiązać do sukcesów poprzedników. Całkiem jednak możliwe, że za dwa lata podczas igrzysk olimpijskich w Paryżu, ta sytuacja ulegnie zmianie.

W tym artykule dowiesz się o:

Od złotego medalu wioślarskiej czwórki podwójnej mija właśnie 14 lat, a od tego czasu żadna z naszych męskich osad nawet nie zbliżyła się do sukcesu poprzedników. Teraz ma się to zmienić, a zapowiedzią lepszego okresu w polskim wioślarstwie były ostatnie zawody Pucharu Świata w Lucernie, które nasi reprezentanci wygrali z dużą przewagą.

Idealnym zagraniem trenera okazało się dołączenie do czwórki zawodników specjalizujących się do tej pory w dwójkach. Dzięki temu w polskiej osadzie stworzono mieszankę wybuchową, która może zapewnić nam medal podczas wszystkich najważniejszych imprez w najbliższych latach. W skład osady wchodzą: Dominik Czaja, Mateusz Biskup, Mirosław Ziętarski i Fabian Barański.

- Oni są na prostej drodze do wielkich sukcesów, a ten skład zrobił już furorę i pokazał rywalom, gdzie ich miejsce. Pewnie wielu się zdziwi, ale obecni reprezentanci Polski są znacznie lepsi od nas. To nie kurtuazja, bo widziałem ich wyniki i wiem, że najsłabszy z tej czwórki jest lepszy od najlepszego zawodnika ze "złotej" osady z 2008 roku - mówi lider tamtego zespołu Marek Kolbowicz.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Krychowiak zakpił z... samego siebie. Co za słowa!

Przypomnijmy, że po raz ostatni po medal w czwórce podwójnej Polacy sięgnęli właśnie w 2008 roku, a osada w składzie Konrad Wasielewski, Marek Kolbowicz, Michał Jeliński, Adam Korol została okrzyknięta przez obserwatorów mianem "dominatorów". Nowa ekipa może przebić swoich poprzedników.

- Ci zawodnicy mają olbrzymie możliwości, ale teraz muszą udowodnić to na najważniejszych zawodach. Jeśli osiągną sukces na zbliżających się ME (12-14 sierpnia w Monachium) i późniejszych MŚ (18-25 września w Racicach), to całkiem możliwe, że do igrzysk będą mogli już spokojnie pracować nad rytmem i techniką. To było kluczem do sukcesu u nas, bo skład był znacznie stabilniejszy niż teraz i nie musieliśmy co kilka tygodni udowadniać swojej klasy. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to mogą wygrywać wszystkie regaty w najbliższych latach - dodaje Kolbowicz.

Najbliższy sprawdzian już podczas mistrzostw Europy w Monachium. Dla trenera kadry zagadką jest także dyspozycja dwójki podwójnej, która także ma medalowe aspirację, ale po przejściu dwóch zawodników do czwórki, wciąż jest problem z odpowiednią obsadą tej konkurencji.

Czytaj więcej:
Ukraińcy wstrząsnęli sumieniami Europy
Szpakowski wrócił o oszalał z radości

Komentarze (0)