W zeszłym sezonie Jorge Lorenzo do ostatniego wyścigu walczył o trzeci w karierze tytuł mistrza świata. Ostatecznie hiszpański motocyklista musiał uznać wyższość rodaka - Marca Marqueza. W tym sezonie wyniki reprezentanta Movistar Yamaha MotoGP są jednak dużo gorsze - obecnie Hiszpan zajmuje piąte miejsce w klasyfikacji generalnej mistrzostw.
[ad=rectangle]
Przyczyn słabszej jazdy Lorenzo jest kilka. Opony przygotowane na ten sezon przez firmę Bridgestone nie współgrają najlepiej z jego stylem jazdy, przez co Hiszpan nie potrafi znaleźć odpowiedniej przyczepności. Ponadto zawodnik Yamahy nie ustrzegł się błędów i w wyniku dekoncentracji zaliczył w tym roku kilka upadków.
- Dla nas pierwsza część sezonu w wykonaniu Jorge była rozczarowująca, a Jorge pewnie tak samo ją ocenia. Pod koniec zeszłego roku wygrał pięć z siedmiu ostatnich wyścigów i był na szczycie. Jednak po pierwszych tegorocznych testach coś się stało. Nie czuł się komfortowo na tych oponach, to go denerwowało i przeszkadzało mu w jeździe. Do tego doszły zmiany w motocyklach specyfikacji open, które były szybsze na pojedynczych okrążeniach od motocykli fabrycznych. To też myliło Jorge - powiedział Lin Jarvis, szef Yamahy.
Przedstawiciel japońskiego zespołu ciągle jednak wierzą w Lorenzo, dlatego zaproponowali mu dwuletnią umowę. - Szukamy prawdziwego Jorge. Wiemy na co go stać i do czego jest zdolny. Widzieliśmy to w poprzednich sezonach. W zeszłym roku zaliczył fatalny wypadek w Niemczech, miał kontuzję, a wrócił i prawie zdobył tytuł mistrzowski. Jak będzie w tym roku? Nie wiem. Marc Marquez wrzucił wyższy bieg i odjechał reszcie stawki. Jednak Jorge musi wrócić do odnoszenia zwycięstw. To jest najważniejsze - dodał szef Yamahy.