Dyrekcja wyścigu nie ukarała Valentino Rossiego i Marca Marqueza
Walka pomiędzy Valentino Rossim a Marcem Marquezem na ostatnim okrążeniu wyścigu o Grand Prix Holandii wzbudziła wiele emocji. Sytuacja przyjrzała się również dyrekcja zawodów.
Z kolei Włoch jest zdania, że ścięcie zakrętu było dla niego jedyną opcją, aby uniknąć poważnego wypadku. - Wjechaliśmy do ostatniej szykany, gdzie Marc próbował mnie wyprzedzić, ale był nieco za daleko. Dotknął mnie i musiałem ściąć zakręt. W zasadzie, nie miałem wyboru i miałem przy tym sporo szczęścia, bo wjechałem w żwir. Zrobiłem to na pełnym gazie, choć nie wiedziałem jak głęboka jest warstwa żwiru. Mogłem tam stracić panowanie nad motocyklem - ocenił to zajście 36-latek.
Po zakończeniu rywalizacji, obaj zawodnicy zostali wezwani na rozmowę przez dyrekcję wyścigu. W ich obecności kilkukrotnie obejrzano powtórki telewizyjne i uznano, że był to zwykły incydent wyścigowy. Rossi i Marquez zgodzili się z taką oceną sytuacji i postanowili nie składać wniosków o kary dla rywala, dlatego dyrekcja wyścigu uznała sprawę za zakończoną.
MotoGP: Walka na łokcie pomiędzy Rossim a Marquezem. Włoch najlepszy w Assen