Rekordy, ale i eksplozje opon. Pierwszy rok Michelina w MotoGP
Michelin powrócił w tym roku do MotoGP po siedmiu latach nieobecności. Ogumienie francuskiej firmy nie było tak dopracowane jak konkurencji, ale zawodnicy mogą być zadowoleni z debiutanckiego sezonu.
Zarządcy MotoGP rozpisali przetarg na nowego dostawcę ogumienia, ale od początku zainteresowanie kontraktem wyrażał tylko Michelin. Dunlop dostarcza już opony dla kategorii Moto2 i Moto3, więc nie był zainteresowany rozszerzeniem współpracy.
Powrót Michelina do MotoGP po siedmiu latach nieobecności zbiegł się z sezonem, który na długo zapisze się w historii motocyklowych mistrzostw świata. W ciągu całego sezonu wyścigi wygrywało aż dziewięciu różnych zawodników, do tego niejednokrotnie pogoda sprawiała psikusa organizatorom i część zawodów rozgrywano w deszczowych warunkach.
Michelin swoje opony testował już w sezonie 2015. Wtedy dochodziło do wielu upadków z powodu kiepskiej przyczepności przedniej opony. Zawodnicy podkreślali w wywiadach, że nie można jej tak dobrze wyczuć jak ogumienia firmy Bridgestone. Jednak już pierwszy wyścig sezonu 2016 w Katarze pokazał, że Francuzi poprawili swoje produkty. Jorge Lorenzo pewnie sięgnął po zwycięstwo na Losail, a rywalizacja trwała krócej niż rok wcześniej.
- Jestem zadowolony z naszego pierwszego sezonu w MotoGP. To było ogromne wyzwanie, ale sprostaliśmy mu. Byliśmy świadkami wspaniałych pojedynków, ustanawiano nowe rekordy toru, do tego było dziewięciu zwycięzców. To był jednak skok w nieznane, bo oprogramowanie motocykli się zmieniło i nie było wiadome czego się spodziewać - ocenia Nicolas Goubert, dyrektor techniczny francuskiej firmy.
Michelin w sezonie 2016 ponosił również porażki. O tym przeczytasz na kolejnej stronie.