[tag=311]
Fernando Alonso[/tag] nie weźmie udziału w niedzielnym wyścigu o Grand Prix Monako. Hiszpan postanowił opuścić Formułę 1 na jeden weekend i wybrał występ w Indianapolis 500 w Stanach Zjednoczonych. Wpływ na to miały fatalne wyniki teamu McLaren-Honda na początku tego sezonu. W Monako 35-latka zastępuje Jenson Button.
- Dla mnie, jako przyjaciela Fernando, jego start w Indianapolis 500 to świetna wiadomość. Jednocześnie uważam, że coś musiało się wydarzyć nie tak z Formułą 1. Kilka lat temu taki manewr i opuszczenie wyścigu nie byłoby możliwe. Byłbym mocno zaskoczony, gdyby do czegoś takiego doszło w czasach Ecclestone'a - powiedział Carmelo Ezpeleta, szef firmy Dorna, która zarządza MotoGP.
Ezpeleta zdradził, że w podobnej sytuacji jego firma nie zgodziłaby się na występ zawodnika z MotoGP w innej serii wyścigowej. - Jest to uregulowane kontraktami. To jest skomplikowane. Myślę, że kluczem do sukcesu jest posiadanie dobrych relacji z kierowcami. Wtedy nie pomyślą nawet o czymś takim. W naszych umowach są odpowiednie zapisy, które zabraniają zawodnikom konkurowania w innych seriach. Moglibyśmy zaakceptować taki występ w drodze wyjątku, ale do tej pory nie musieliśmy tego robić - dodał.
W 2015 roku Yamaha w związku z jubileuszową edycją 8-godzinnego wyścigu na torze Suzuka i promocją nowego modelu motocykla R1 chciała, aby zawodnicy z MotoGP wystąpili w Japonii. Valentino Rossi i Jorge Lorenzo walczyli wtedy o tytuł mistrzowski i odmówili Japończykom. Obaj nie chcieli się narażać na ryzyko odniesienia kontuzji w decydującej fazie sezonu.
Zgodę na start otrzymali za to Pol Espargaro i Bradley Smith, którzy wygrali dla japońskiej ekipy wyścig na Suzuce. Espargaro rok później powtórzył ten wyczyn, zaś Smith zgłosił się do 8-godzinnych zawodów w Oschersleben. Zanotował tam upadek i doznał skomplikowanego urazu nogi, przez który opuścił kilka wyścigów MotoGP.
ZOBACZ WIDEO Horror w Płocku. Kulisy finału PGNiG Superligi