Charakterystyka Red Bull Ringu sprzyja motocyklom Ducati. Tor w Austrii ma długie proste, na których niezwykle ważne jest przyspieszenie. W takich warunkach najlepiej spisują się maszyny z Bolonii, które dysponują największą prędkością maksymalną w MotoGP. Było to widać już przed rokiem, gdy Ducati sięgnęło po dublet w austriackim wyścigu.
Niedzielna rywalizacja również ułożyła się po myśli motocyklistów z Ducati. W pierwszej części wyścigu prowadził Jorge Lorenzo, później na czoło wysforował się Andrea Dovizioso. Na ostatnich okrążeniach do "Doviego" dojechał jednak Marc Marquez. Hiszpan zyskiwał w krętej sekcji toru, dzięki czemu przypuścił ostry atak.
- To był szalony wyścig, ale tak naprawdę cały weekend był niesamowity, zwłaszcza ostatni zakręt ostatniego okrążenia. Udało mi się zachować spokojną głowę, chociaż Marquez próbował mnie wyprzedzić - powiedział Dovizioso po wyścigu.
Dovizioso nie ukrywa, że w ostatnim zakręcie mógł upaść razem z Hiszpanem. - To była trudna sytuacja, bo w pewnym momencie Marc wyprzedził mnie i "zamknął mi drzwi". Zmusił mnie do wyjazdu poza tor, dzięki temu ten atak był skuteczny. Jednak byłem gotowy na kontrę i udało się wygrać! - dodał.
Po wyścigu w Austrii włoski motocyklista awansował na drugie miejsce w klasyfikacji mistrzostw świata. Dovizioso ma 158 punktów. Do prowadzącego Marqueza traci 16 "oczek". - Jestem bardzo zadowolony ze sposobu, w jaki udało się wygrać Grand Prix Austrii. To nie było łatwe zadanie, ale udało się. Mamy za sobą kapitalny wyścig, zdobyliśmy cenne punkty do klasyfikacji generalnej MotoGP. Wszystko jest w naszych rękach - podsumował.
ZOBACZ WIDEO Austria w końcu zwycięska! Trzy punkty zostają w Wiedniu