Dani Pedrosa był jednym z pechowców Grand Prix Argentyny. Już na początku rywalizacji na torze Termas de Rio Hondo filigranowy Hiszpan został zaatakowany przez Johanna Zarco i wywieziony na mokrą część nawierzchni. Skończyło się to upadkiem 32-latka.
Po kilku godzinach od zdarzenia, Pedrosa zaczął odczuwać ból w lewej ręce. Badania wykazały, że doszło do złamania kości w prawym nadgarstku. Zawodnik Repsol Honda Team przeszedł operację i choć nadal nie jest w stu procentach sprawny, to chce wystartować w Grand Prix Ameryk.
Pedrosa zapowiedział, że przystąpi do piątkowych treningów na torze COTA w Austin. Po ich zakończeniu podejmie decyzję, czy kontynuować udział w weekendzie wyścigowym.
- Od momentu operacji minęło trochę czasu i każdego dnia czuję się lepiej. Wykonuję ćwiczenia, aby odzyskać mobilność prawej ręki i zmniejszyć stan zapalny. Dostrzegam pewien postęp, stąd trudno ocenić moje możliwości. Austin to trudny tor i dopóki nie usiądę na motocyklu, to nie będę w stanie jasno ocenić mojej sytuacji - powiedział Pedrosa.
Hiszpan podkreślił też, że po wypadku otrzymał mnóstwo pozytywnych wiadomości od fanów, co stanowi dla niego dodatkową motywację przed Grand Prix Ameryk. - Sytuacja nie jest jasna, ale myślę, że warto wylecieć do Stanów i podjąć ryzyko. Znaczna część mojej siły, by tego dokonać bierze się z wyrazów wsparcia, jakie otrzymałem od kibiców. Dziękuję im za to - dodał.
ZOBACZ WIDEO Robert Kubica: To czas w moim życiu, w którym jestem szczęśliwy