Do transferu Jorge Lorenzo do Ducati doszło przed sezonem 2017, po tym jak Hiszpan przez wiele lat był związany z Yamahą. 31-latek miał nadzieję, że na włoskiej maszynie sięgnie po tytuł mistrzowski i tym samym zapisze się w historii MotoGP jako zawodnik, który triumfował dla dwóch różnych producentów.
Wyniki Lorenzo w ekipie z Bolonii jednak nie zachwycają. Hiszpan nie potrafi dopasować swojego stylu jazdy do modelu GP18 i nawet nie jest liderem zespołu, bo dużo lepsze rezultaty notuje Andrea Dovizioso. To właśnie "Dovi" przed rokiem do ostatniego wyścigu walczył o tytuł mistrza świata, przegrywając ostatecznie z Marcem Marquezem.
Włosi, aby przekonać Lorenzo do transferu, zaoferowali mu jeden z wyższych kontraktów w historii MotoGP. Obecna umowa gwarantuje Hiszpanowi ok. 12 mln euro rocznie i już wiadomo, że nowa propozycja opiewała na znacznie mniejszą kwotę. Tym bardziej, że na podwyżkę liczy Dovizioso, zgarniający obecnie ok. 2 mln euro.
Lorenzo miał już powiedzieć szefom zespołu z Bolonii, że nie przedłuży kontraktu z Ducati. Hiszpan jest zawiedziony faktem, że nadal nie udało się zmienić charakterystyki pracy włoskiego motocykla, który dość nerwowo zachowuje się w zakrętach. "Motorcycle News" nie wyklucza, że były mistrz świata ogłosi swoją decyzję już w ten weekend przy okazji Grand Prix Hiszpanii. Wszystko po to, aby ukrócić plotki na temat jego przyszłości we włoskiej marce.
W tej sytuacji wysoce prawdopodobny wydaje się być transfer 30-latka do Suzuki. Szefowie japońskiej ekipy mieli mu już złożyć ciekawą ofertę. Lorenzo w zespole z Hamamatsu byłby zdecydowanym liderem i zastąpiłby w tej roli Andreę Iannone, który nie spełnił pokładanych w nim nadziei.
ZOBACZ WIDEO Robert Kubica: To czas w moim życiu, w którym jestem szczęśliwy