Jason Dupasquier w stanie krytycznym. Zespół podjął ważną decyzję

PAP/EPA / CLAUDIO GIOVANNINI / Na zdjęciu: wypadek Jasona Dupasquiera
PAP/EPA / CLAUDIO GIOVANNINI / Na zdjęciu: wypadek Jasona Dupasquiera

Jason Dupasquier nadal walczy o życie w szpitalu we Florencji. 19-latek miał upadek podczas kwalifikacji Moto3 do GP Włoch. Ważną decyzję przed niedzielnym wyścigiem podjął zespół Szwajcara - Prustel GP.

W tym artykule dowiesz się o:

"Prustel GP zadecydował, by nie brać udziału w niedzielnym GP Włoch. Stan Jasona Dupasquiera nadal jest krytyczny i wszystkie nasze myśli są teraz z nim. Walcz dalej, Jason!" - ogłosił zespół Szwajcara o poranku. Oznacza to, że w wyścigu Moto3 zabraknie na polach startowych drugiego z zawodników niemieckiej ekipy - Ryusei Yamanaki.

Do wypadku Jasona Dupasquiera doszło w sobotnich kwalifikacjach Moto3 do GP Włoch. W upadającego Szwajcara wjechali Ayumu Sasaki oraz Jeremy Alcoba. Przez ponad pół godziny 19-latkiem na torze zajmowali się lekarze, po czym odleciał on helikopterem do szpitala we Florencji.

Niestety, włoski szpital od tego momentu nie opublikował żadnego oficjalnego komunikatu ws. stanu zdrowia motocyklisty ze Szwajcarii. Włoska telewizja Sky podała jedynie, że lekarze jeszcze na torze postanowili wykonać drenaż klatki piersiowej z powodu krwotoku wewnętrznego. Dlatego helikopter z Dupasquier tak późno odleciał do placówki Careggi we Florencji.

ZOBACZ WIDEO: #dziejsiewsporcie: wypadek za wypadkiem. Tak wyglądał wyścig w Genk

W nocy do Włoch dotarli rodzice szwajcarskiego motocyklisty. Badania wykazały u 19-latka bardzo poważne obrażenia głowy i klatki piersiowej. "Ze względu na stan krytyczny lekarze podjęli decyzję, by nie podejmować się interwencji chirurgicznej, bo ryzyko powikłań byłoby zbyt duże" - podała telewizja Sky.

Sasaki i Alcoba, którzy również byli zaangażowani w sobotni wypadek, nie doznali poważniejszych obrażeń i maja wystartować w wyścigu Moto3 o GP Włoch. Jego początek zaplanowano na godz. 11.

Czytaj także:
To mógł być głośny transfer w F1. Szczegóły wychodzą na jaw
Wojna o tytuł w F1 trwa także poza torem

Komentarze (0)