Przed tygodniem na torze w Jerez zginął 15-letni Dean Berta Vinales. O tragicznym wypadku Hiszpana sporo mówi się w padoku MotoGP, bo był on kuzynem jednego z uczestników motocyklowych mistrzostw świata - Mavericka Vinalesa. Z powodu rodzinnej tragedii zawodnik Aprilii wycofał się ze startu w GP Ameryk na torze w Austin.
Szok w świecie wyścigów motocyklowych jest tym większy, że jest to trzecia tragedia w sezonie 2021. Ledwie kilka tygodni temu zginął 14-letni Hugo Millan, a wcześniej życie stracił 19-letni Jason Dupasquier. Nagromadzenie fatalnych wypadków wywołało debatę na temat tego, czy wyścigi niższych klas, w których ścigają się nastolatkowie, są bezpieczne.
Nieoficjalnie wiadomo, że już po śmierci Dupasquier powstała grupa robocza, powołana przez FIM i Dornę - promotora mistrzostw świata. Ma ona ustalić zmiany w przepisach, które przyczynią się do poprawy bezpieczeństwa.
ZOBACZ WIDEO Żużel. Magazyn PGE Ekstraligi. Lewicki, Kubera i Majewski gośćmi Musiała!
Zawodnicy mają dość
- Mam dość uczęszczania na kolejne minuty ciszy podczas weekendów wyścigowych. Musimy zmienić to, co dzieje się w klasach juniorskich. Musimy powstrzymać kolejne tragedie - ostrzega Jack Miller, motocyklista Ducati, cytowany przez motorsport.com.
- W Moto3 czy Supersport 300 motocykle nie są zbyt szybkie, ale jest ich zbyt wiele, a na dodatek są zbyt ciężkie. Jeśli coś pójdzie nie tak, to szansa na tragiczny wypadek jest kilkukrotnie wyższa. Te wyścigi są fantastyczne i dobrze, że mamy odpowiednie wsparcie młodych talentów, że pomagamy najmłodszym dotrzeć na wyższy stopień. Jednak musimy poprawić bezpieczeństwo - dodaje Miller.
Zdaniem Millera, nie można tolerować kolejnych śmiertelnych wypadków w wyścigach motocyklowych i twierdzić, że "taki jest motorsport". - Trójka małych dzieci zginęła w ciągu kilku miesięcy. To okropne. Myślę, że mówię to w imieniu wszystkich. Jestem już zmęczony tym, że musimy chodzić na minuty ciszy, by pożegnać tak młode osoby. Jest źle i nie możemy nic nie robić - stwierdza.
Marc Marquez, który ma na swoim koncie osiem tytułów mistrza świata, zwrócił uwagę na to, że regularnie poprawiany jest poziom bezpieczeństwa na torach, jak i samego sprzętu. - Ryzyko zawsze będzie istniało. W porównaniu do sytuacji sprzed 20 lat, teraz mamy znacznie więcej zawodników na torze - zauważa Hiszpan.
- Pracujemy nad znalezieniem młodych talentów, a to oznacza więcej kategorii wyścigów, więcej dzieciaków na torze, więcej ryzyka. Trudno tym odpowiednio zarządzać, trudno też znaleźć rozsądny kompromis - dodaje Marquez.
Wiek zrobi różnicę?
Nieoficjalnie wiadomo, że jedna z propozycji ekspertów zakłada podwyższenie limitu wieku. W efekcie w wyścigach mogliby brać udział dopiero 17-latkowie. - Problemem nie są 16-latkowie w mistrzostwach świata, bo to nie jest zły wiek. Ale tak, moglibyśmy podwyższyć tę granicę do 17 lat - komentuje Aleix Espargaro, zawodnik Aprilii.
Zdaniem Hiszpana, wyższy limit wieku nie rozwiąże jednak problemu. - Kłopot polega na tym, że możesz pojechać na duży tor, chociażby do Barcelony, mając 12 lat. To jest najgorsze. Mamy szkoły, w których uczy się jazdy na mini-bike'ach. Zawodnicy dłużej powinni trenować na takich maszynach, na małych torach. Tam prędkość jest niższa. Gdy dwóch motocyklistów ma wypadek, to zazwyczaj nic się nie dzieje - dodaje Espargaro.
- Robimy mnóstwo serii wyścigowych, a wszystkie odbywają się na dużych torach. Może czas zacząć się ścigać na małych, kartingowych obiektach? Tam dzieci mogą się nauczyć tego samego, a może nawet czegoś więcej. Będą przy tym bezpieczniejsze - kończy hiszpański motocyklista.
Czytaj także:
Gorąco wokół nowego wyścigu F1. Tylko dla zaszczepionych?
Dotknęła go osobista tragedia. Były szef McLarena postanowił zmienić życie innych