Zdobycie potrójnej korony motorsportu, na którą składają się wygrane w Grand Prix Monako, 24h Le Mans oraz Indianapolis 500 jest obsesją Fernando Alonso. Dlatego też w tym roku Hiszpana nie oglądamy w F1, a więcej uwagi poświęcił on innym seriom wyścigowym.
Jednak Alonso nie zaliczy środowego treningu w Stanach Zjednoczonych do udanych. Na wyjściu z trzeciego zakrętu były mistrz świata F1 przesadził z prędkością i stracił panowanie nad swoim McLarenem, co zakończyło się dla niego zderzeniem ze ścianą przy sporej prędkości.
Czytaj także: Hamilton nie wykluczył transferu do Ferrari
Siła uderzenia była tak duża, że pojazd Alonso przeleciał aż do kolejnego zakrętu, zanim dopiero wytracił prędkość. Początkowo kierowca nie odpowiadał na komunikaty zespołu, co zaalarmowało służby na torze. Jednak ostatecznie Hiszpan sam opuścił rozbity pojazd.
ZOBACZ WIDEO: Spróbowaliśmy sił w symulatorze Formuły 1. Teraz każdy może poczuć się jak Robert Kubica!
- To była kwestia podsterowności samochodu. Popuściłem pedał gazu w tym zakręcie, ale na nic się to zdało. Straciłem docisk przodu, ściana była zbyt blisko, a ja zbliżałem się do niej za szybko. Kosztowało nas to trochę czasu, więc chciałbym przeprosić zespół - powiedział Alonso w stacji NBC.
Czytaj także: Wolff nie myśli o stanowisku szefa F1
Dla Alonso to kolejny dzień testów przed występem w Indianapolis 500. We wtorek również nie obyło się bez problemów. Wówczas Hiszpan borykał się z usterką elektroniki w swoim McLarenie.
Here’s the moment @alo_oficial hit the wall during #Indy500 practice
— NTT IndyCar Series (@IndyCar) May 15, 2019
Fernando Alonso was checked, cleared and released from the @IMS infield medical center.#INDYCAR // #ThisIsMay pic.twitter.com/BPJX1c3ckk