BMW miało nadmiar kierowców i stało się jasne, że jeśli chce dokonać roszad przed kolejną kampanią DTM, to musi kogoś zwolnić. Wiemy już, że z niemiecką serią wyścigową pożegnał się Bruno Spengler i 36-latek nie ukrywa, że jest tym faktem jest rozczarowany (czytaj więcej o tym TUTAJ).
"Teoretycznie w BMW znalazłoby się teraz miejsce dla Roberta Kubicy" - skomentował wtorkowe wydarzenia niemiecki "Speedweek", który podkreślił, że rozstanie akurat z Kanadyjczykiem nie powinno dziwić.
Czytaj także: Dlaczego Kubica jest skazany na sukces w DTM?
"Koniec współpracy niekoniecznie jest zaskakujący. Zespół z Monachium kilkukrotnie podkreślał, że chce zmienić skład po rozczarowującym sezonie. Zwłaszcza, że przez lata miał dość konserwatywne podejście do kierowców i nie dokonywał roszad. Spengler jest pierwszą "ofiara" zmiany" - dodał niemiecki magazyn.
ZOBACZ WIDEO Stacja Tokio. Dyskobole wyrzuceni z Diamentowej Ligi. Piotr Małachowski: To bardzo brzydko
Spengler zapisał się w historii BMW, bo zdobył z tym zespołem tytuł mistrzowski w roku 2012. W minionej kampanii był trzecim najlepszym kierowcą w ekipie. Inni spisywali się gorzej, ale przeciwko Kanadyjczykowi był wiek i słabnące tempo.
Odejście Spenglera oznacza, że BMW ma już wolną rękę, by podpisać kontrakt z Robertem Kubicą. "Kubica w zeszłym tygodniu ukończył testy za kierownicą BMW i pozostawił po sobie dobre wrażenie. Możliwe są jednak dalsze zmiany w składzie zespołu, mimo rozstania ze Spenglerem" - poinformował "Speedweek".
Czytaj także: Russell o kulisach rywalizacji z Kubicą
Kto jeszcze może czuć się niepewnie? Chociażby Timo Glock, który ma 37 lat i wydaje się, że najlepsze lata za sobą. Niemiec, który zna Kubicę z czasów F1, w tym roku w DTM nie błyszczał.