Kierowca z Krakowa zakończył testy DTM z dwunastym czasem na szesnastu kierowców. To uświadamia, jaki ogrom pracy czeka Kubicę w najbliższych miesiącach. Dziennikarz dodaje jednak, że na wynik należy patrzeć również od strony sprzętowej. Najważniejsze są teamy Audi i BMW, ale Audi jednak mocno wyprzedza rywala.
- Kubica ma samochód niby fabryczny, a jednak nie do końca. Orlen robi wszystko, żeby auto było konkurencyjne, ale moim zdaniem wciąż nie jest. Stąd choćby ciągłe wizyty Roberta w boksie. Całościowego wyniki testów nie można brać pod uwagę. To są treningi i tak, jak w F1, jest tutaj mnóstwo aspektów, z którymi trzeba się liczyć. Kierowcy czasami nawet specjalnie jadą wolniej, żeby sprawdzić niektóre elementy. Robert dopiero w walce pokaże siłę doświadczenia - prognozuje Zientarski.
Zaznacza przy tym, że doświadczenie powinno procentować niezależnie od tego, czy Kubica nabył je w rajdach, czy F1.
ZOBACZ WIDEO Żużel. Magazyn Bez Hamulców: gorące krzesło w studio WP odpalone. Trener Kędziora ledwo wytrzymał
- Najbardziej mi się podobało, jak Robert wyprzedził Ferdinanda von Habsburga, co przy naszych koneksjach politycznych jest zabawną ciekawostką. Zobaczycie, będzie dobrze - podkreśla ekspert.
Dziennikarz motoryzacyjny dodaje, że miejsce w pierwszej piątce czy szóstce już byłoby świetnym wynikiem. Szczególnie, że Polak nie startuje po to, aby kibice i media głaskały go i mówiły "jakim jest fajnym facetem".
- On pokazuje, że Polacy też mają swoją reprezentację, promuje polską firmę Orlen, która mocno wchodzi na niemiecki rynek. Gdyby tego nie robiła, zapewne Orlenu w wyścigach by nie było. Każda sekunda w telewizji np. podczas wyścigu F1 jest warta setki tysięcy dolarów - przypomina Zientarski.
Odkąd podano informację o Kubicy w DTM, coraz mniej dywaguje się o F1 w kontekście krakowianina. To jednak nie oznacza, że tematu nie ma.
- Ostatnie lata w moim życiu to ciągłe myślenie, czy Kubica wróci do F1. W pewnym momencie powiedziałem sobie - mnie to nie interesuje. On już tak strasznie dużo osiągnął, że reszta to tylko bonusy. Czy będzie startować? Nie wiem. Powiedzmy sobie szczerze, to już jest starszy pan. To nie żużel, gdzie można mieć 47 lat i dalej jeździć - twierdzi dziennikarz.
Zientarski ma też apel do mediów i kibiców. Zrealizować go jednak nie będzie łatwo.
- Przestańmy się tym tak fascynować. Jak sprawa z Formułą wypali, będzie okej. Warto jednak zaznaczyć, że F1 przeżywa kryzys i to nie tylko przez wirusa. Otóż nie ma koncepcji na to, czym F1 może być w przyszłości. Robert powinien myśleć, co dalej robić ze swoim nazwiskiem. Kibicujmy mu życzliwie, ale bez nacisku - reasumuje Zientarski.
Robert Kubica potrzebuje szczęścia. Polak sam tego nie ukrywa >>
Robert Kubica zgodnie z planem. Sukces nie przyjdzie od razu >>