Robert Kubica długo musiał czekać na tak udany występ w DTM. W niedzielę Polak udowodnił, że chociaż startuje w prywatnym zespole Orlen Team ART, który ma ograniczone zasoby finansowe i personalne, to jest w stanie rywalizować z najlepszymi kierowcami w niemieckiej serii wyścigowej.
Przed Kubicą do mety dojechali jedynie Rene Rast i Nico Mueller, czyli dwaj najlepsi kierowcy DTM sezonu 2020. - To dla nas wielkie osiągnięcie. Wykonaliśmy bardzo ciężką pracę. Dla nas to jest zresztą bardzo trudny sezon. Nawet w sobotę mieliśmy problemy techniczne. Chłopacy ciężko pracowali przez noc, by naprawić samochód - przyznał Kubica w Eleven Sports po zejściu z podium.
- To podium to jest nagroda dla tych chłopaków za ciężką pracę. Opłacało się. Dostaliśmy nagrodę za to wszystko, co przeszliśmy. Wykorzystaliśmy w tym wyścigu wszystkie sytuacje - dodał Kubica.
ZOBACZ WIDEO: Branża fitness nie wytrzyma kolejnych obostrzeń. "U nas nawet tłumów nie ma, więc o co chodzi?"
Kierowca Orlen Team ART ruszał do wyścigu z dziesiątej pozycji. Zaraz po starcie doszło do karambolu z udziałem Jonathana Aberdeina, Fabio Scherera i Robina Frijnsa. Kubica w tej sytuacji uniknął kolizji z rywalami.
Następnie właściwa okazała się strategia Polaka, który jako ostatni zjechał do alei serwisowej na pit-stop. Przewaga świeżego ogumienia sprawiła, że Kubica był w stanie podkręcić tempo na ostatnich okrążeniach.
- Cieszę się, że jestem na podium w DTM. Może trzecie miejsce to nie jest zwycięstwo, ale zawsze to "pudło". Lepiej na nim być, niż nie być - skomentował Kubica.
Do zakończenia sezonu w DTM została już tylko jedna runda. Na początku listopada stawka rywalizować będzie na torze Hockenheim. - Zobaczymy co tam się wydarzy - podsumował Kubica.
Czytaj także:
Koronawirus w F1. Osiem przypadków
Red Bull grozi opuszczeniem F1