Vincent Vosse startował w 24h Le Mans jako kierowca, ale po raz pierwszy pojawił się na Circuit de la Sarthe w roli szefa zespołu. WRT debiutowało w kategorii LMP2 i mogło sprawić ogromną niespodziankę. Jeszcze na trzy minuty przed końcem wyścigu oba samochody belgijskiej ekipy znajdowały się na czele stawki.
W pojeździe numer 41, prowadzonym przez Yifei Ye, doszło jednak do awarii. W efekcie załoga z Robertem Kubicą w składzie straciła wygraną na ostatnich metrach, a cieszyć mogła się druga strona garażu WRT.
- To był fantastyczny dzień. Przyjechaliśmy z zespołem po raz pierwszy na 24h Le Mans i od razu wygraliśmy. Cały zespół wykonał znakomitą pracę - przyznał Vincent Vosse po wyścigu.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: świetna forma żony Kota. A zaledwie kilka miesięcy temu urodziła dziecko
Szef WRT podkreślił, że nie może się w pełni cieszyć ze zwycięstwa swojego zespołu, biorąc pod uwagę to, co wydarzyło się z samochodem nr 41. - Jest radość, ale jest też smutek. Dużym rozczarowaniem jest dla nas to, że prototyp nr 41, który miał zwycięstwo w kieszeni, zatrzymał się na torze na jedno okrążenie przed metą - dodał Belg.
- To, co wydarzyło się, jest po prostu okrutne. Na szczęście nasz drugi samochód był zaraz z tyłu. W takiej sytuacji trudno jednak cieszyć się w pełni sukcesem - dodał szef Roberta Kubicy.
WRT, które zostało założone przez Vosse, ma długą historię w motorsporcie. Zespół dotąd startował głównie w niższych seriach wyścigowych GT czy DTM. Dlatego też Belg nie ma wątpliwości, że po upływie czasu, ekipa doceni to, co wydarzyło się w niedzielę.
- Mimo wszystko, jest to niesamowity dzień dla zespołu, który wykonał niesamowitą pracę w całym okresie przygotowań do 24h Le Mans. Przez cały ostatni tydzień wszyscy spisali się na medal. Jeśli mam na to wszystko patrzeć przez pryzmat wiadomości, które otrzymuję na swój telefon, to naprawdę osiągnęliśmy coś wielkiego - podsumował Vosse.
Czytaj także:
Obajtek o dramacie Kubicy w 24h Le Mans
Pokazano załamanego Roberta Kubicę. Serce pęka