Dwóch minut zabrakło Robertowi Kubicy i jego kolegom z samochodu nr 41, by świętować wygraną w 24h Le Mans w kategorii LMP2. Na kilka kilometrów przed metą pojazd prowadzony przez Yifei Ye nagle zatrzymał się na środku toru Circuit de la Sarthe.
Dramatem załogi WRT żyją rywale z toru. "Jest mi przykro, bo wyścig nie poszedł po naszej myśli, ale to nic w porównaniu do tego, co przeżyła ekipa numer 41. Szkoda mi was. Nikt z was na to nie zasłużył" - napisał na Twitterze Filipe Albuquerque z załogi United Autosports, która przed 24h Le Mans typowana była na głównego kandydata do zwycięstwa.
W klasyfikacji ogólnej wyścigu triumfowała Toyota, która również odniosła się do dramatu, jaki w 24h Le Mans przeżył Robert Kubica. Japończycy przed kilkoma laty sami stracili triumf na Circuit de la Sarthe na ostatnich kilometrach, gdy awarii odmówił ich samochód.
ZOBACZ WIDEO: Odważne słowa! Mateusz Gamrot nie gryzie się w język: Gram grubo!
"Wiemy, jaki ból czuje załoga numer 41. Jednak wrócą silniejsi i zdeterminowani bardziej niż kiedykolwiek wcześniej" - napisała japońska ekipa w mediach społecznościowych.
Z uznaniem o popisie Roberta Kubicy, Yifei Ye i Louisa Deletraza wyraziła się też załoga JOTA Sport, która wskutek problemów załogi numer 41 do ostatnich metrów walczyła o wygraną w 24h Le Mans. "Kubica, Ye i Deletraz pojechali fenomenalny wyścig i zasłużyli na zwycięstwo. Jest nam przykro z waszego powodu, do zobaczenia wkrótce na torze" - przekazał jeden z rywali WRT.
Słowa wsparcia dla belgijskiej ekipy w mediach społecznościowych przekazali też inni kierowcy z występami w 24h Le Mans na koncie - m.in. Mikkel Jensen, Roberto Merhi czy Paul-Loup Chatin. To tylko pokazuje, jak duże wrażenie na rywalach wywarł debiutancki występ Kubicy i spółki w najbardziej prestiżowym wyścigu długodystansowym na świecie.
Czytaj także:
Williams obawia się Alfy Romeo. "Walka nie jest skończona"
Robert Kubica musi zapomnieć o traumie