Decyzja Gunde Svana nie była wielkim zaskoczeniem, gdyż legendarny narciarz nie ukrywał, że kontrakt podpisuje tylko na rok i pierwszorzędne znaczenie ma dla niego rodzina, której nie chce zaniedbywać z uwagi na pracę. Spodziewać można było się za to, że szybko zostanie wybrany jego następca w roli trenera i menedżera kadry, jednak decyzja była wciąż odwlekana i choć mamy już październik, na stanowisku zwolnionym przez Svana w dalszym ciągu jest wakat.
Według Pera Lehmanna ze Szwedzkiej Federacji Narciarskiej powodem opóźnień jest chęć znalezienia menedżera, którego charakter pracy będzie nieco inny niż było to w przypadku Svana. - Zamiast szefa reprezentacji, który zajmuje się tylko nią, chcielibyśmy mieć osobę, która będzie miała rozeznanie na temat aktualnej formy wszystkich czołowych biegaczy z naszego kraju, nie tylko tych, którzy startują w Pucharze Świata. Taki menedżer wiedziałby o nich wszystko na bieżąco, co ułatwiłoby dobór biegaczy do kadry. Nie byłby więc to typowy trener, takich u nas nie brak i zawodnicy z nimi cały czas pracują szykując formę na nowy sezon. Wybór nie jest łatwy, a chcemy mieć pewność, że będzie to właściwa osoba. W ciągu najbliższych dni powinniśmy ogłosić nazwisko menedżera - powiedział Lehmann.
Nieoficjalnie wiadomo, że Szwedzka Federacja Narciarska rozmawiała z licznym gronem kandydatów, z których obecnie w grę wchodzi już tylko dwóch. Właśnie spośród nich zostanie dokonany ostateczny wybór.