Juerg Capol: W lecie zdecydowaliśmy, że 6. etap to bieg 3x5 km

W poniedziałek wieczorem w polskich mediach pojawiły się pierwsze komentarze mówiące o tym, że szósty etap Tour de Ski pań będzie zupełnie inny niż planowano. Zamiast biegu z Cortiny do Toblach, takiego samego jak miało to miejsce przed rokiem, ma być wprowadzony bieg rozgrywany na zasadzie trzykrotnego pokonania przez zawodniczki tej samej pięciokilometrowej pętli. Tymczasem ... wiadomo to już od dawna.

W poprzedniej edycji Tour de Ski szósty etap zawodów był biegiem na dochodzenie łączącym dwie włoskie miejscowości. Na tej samej trasie startowały zarówno kobiety, jak i mężczyźni - panie czekał wprawdzie krótszy odcinek, jednak i tak nie uniknęły długiego zjazdu. W tym roku znów jako szósty etap planowane są biegi na tych samych dystansach co poprzednio. Wydawać by się więc mogło, że bez zmian pozostaje również trasa. Tymczasem tylko połowicznie!

Mężczyźni faktycznie pobiegną na 35 kilometrów z Cortiny do Toblach. Ale w przypadku pań jest nieco inaczej. Dla portalu SportoweFakty.pl wyjaśnia to dyrektor Pucharu Świata, Juerg Capol. - Szósty etap Tour de Ski kobiet będzie miał miejsce szóstego stycznia w Toblach. Rozegrany zostanie jako bieg na dochodzenie. Już w lecie ustaliliśmy, że odbędzie się na trasie liczącej pięć kilometrów, którą zawodniczki pokonają trzy razy.

Słowa Capola oznaczają, że decyzja wcale nie została podjęta w ostatnich dniach, a znacznie dawniej. Co ciekawe, zmiana sposobu rozgrywania etapu w porównaniu z ubiegłorocznym Tourem umknęła wcześniej w takim razie nie tylko polskim mediom, ale i ... Justynie Kowalczyk. Nasza biegaczka dowiedziała się o tym dopiero w trakcie poniedziałkowego wywiadu telewizyjnego, co ją zresztą bardzo ucieszyło, gdyż etapu w ubiegłorocznej formie nie lubiła.

Źródło artykułu: