- W Neustadt skaczę pierwszy raz. Po treningach mogę powiedzieć, że jest tam świetny obiekt, na którym można lądować bardzo daleko. Nie widziałem wprawdzie lotu Maximiliana Mechlera, ale zauważyłem, że w tabeli z wynikami podane było, że osiągnął 150 metrów, choć podobno była to jednak pomyłka i w rzeczywistości uzyskał on około 145-metrowy rezultat - relacjonuje Kot.
- Nie wiem jakie są moje szanse w zawodach. Muszę przyznać, że liczyłem, iż zostanę w Zakopanem na Pucharze Świata, ale okazało się, że wystartuję w Niemczech. Moje skoki są różne. Czasami skacze mi się naprawdę bardzo dobrze, a za chwilę już znacznie słabiej. W Neustadt chcę wypaść jak najlepiej i nie mogę myśleć o niepowodzeniach w Japonii i o tym, że nie ma mnie w Polsce. Będę się starał dać z siebie wszystko, a zobaczymy co z tego wyjdzie - oznajmia podopieczny Adama Celeja.
- Jeśli chodzi o skład na Zakopane, to mogę mieć, pretensje tylko i wyłącznie do siebie. Już w Sapporo zmarnowałem doskonałą szansę na zdobycie punktów, a po przylocie do naszego kraju nie mogłem powrócić do swoich dobrych skoków i na sprawdzianie przed konkursami na Wielkiej Krokwi wypadłem słabo. Wiadomo, iż chciałbym bardzo tam wystartować, ale z drugiej strony, gdy nie jest się w najlepszej formie, to lepiej odpuścić sobie Puchar Świata, bo tam trzeba prezentować wysoki poziom, żeby coś osiągnąć. Mimo wszystko bardzo żałuję, że nie mogę być w Zakopanem, aby chociaż poczuć tą wspaniałą atmosferę i magię tych zawodów - przyznaje starszy z synów byłego fizjoterapeuty naszej kadry.