Angielski skoczek na MŚ w Oslo, czyli opowieść o Jamesie Lambercie (wideo)

Na mistrzostwach świata w narciarstwie klasycznym zawsze startują nie tylko wielkie gwiazdy, ale i pasjonaci, ludzie chcący realizować marzenia, dla których sama możliwość startu jest już zwycięstwem. Jednym z nich jest bez wątpienia James Lambert, który wystąpi w Oslo w skokach narciarskich. To opowieść o Angliku, który mimo 45 lat na kartu już niedługo zadebiutuje w wielkich zawodach.

W tym artykule dowiesz się o:

Jedyny taki team

James Lambert nie jest całkiem anonimową postacią. Co więcej, ci którzy kojarzą jego nazwisko wiedzą, że nie tylko skacze, ale jest również działaczem. To właśnie James jest prezydentem IMC, czyli zawodów International Masters Championships, w których skaczą weterani - w tym roku rywalizacja o mistrzostwo świata oldboyów odbędzie się na początku marca w Harrachovie. Ale praca działacza to jedno, a drugie, być może najważniejsze, to skakanie. W 2007 roku mający wówczas 41-lat James dołączył do British Masters Team. Od tego momentu jest ich czterech - oprócz Lamberta angielską drużynę weteranów tworzą pasjonaci tego samego pokroju co on, czyli Alan Donald James, Jason Weller i Alex Winterhalder. Cała czwórka pilnie trenuje, wszyscy ćwiczyli latem choćby w Lillehammer, a najważniejszymi zawodami są dla nich oczywiście IMC.

Spełniając marzenia

James Lambert to lider kadry, aktualny rekordzista Wielkiej Brytanii. I pewnie czekałby już na mistrzostwa w Harrachovie, gdyby nie decyzja, o której dowiedział się dwa tygodnie temu. Bo oto James, już 45-letni, otrzymał zgodę na występ na mistrzostwach świata w Oslo. Ma już tzw. FIS code, został zarejestrowany przez Międzynarodową Federację Narciarską i może startować w oficjalnych zawodach. On, amator, zmierzy się więc na jednej skoczni z Simonem Ammannem, Thomasem Morgensternem, Adamem Małyszem. Brzmi nierealnie? Bo i trochę nierealne jest, wszak najpierw Anglik musi przejść przez kwalifikacje, co będzie trudne. To jednak nie jest jego zmartwieniem, startując w kwalifikacjach i tak zaprezentuje się przecież na mistrzostwach. - Gdy się dowiedziałem, że wystąpię w Oslo, zacząłem skakać po całym pokoju, włączyłem muzykę. Dzwoniłem do każdego żeby mu o tym powiedzieć, do każdego kogo znam, nawet do mojej ciotki, która mieszka w Nowej Zelandii. Musiałem aż napić się piwa, żeby się nieco uspokoić - opowiada James. Wiadomo już, że w Oslo będzie oczywiście najstarszym skoczkiem narciarskim - Noriaki Kasai skończy w tym roku "tylko" 39 lat, jest więc młodszy od Lamberta o siedem lat, gdyż ten w czerwcu będzie obchodził swoje 46 urodziny.

Następca Edwardsa

Gdy spytać kogoś o skoki narciarskie w Anglii na myśl przyjdzie jedno nazwisko - Eddie Edwards. Na igrzyskach w Calgary w 1988 roku był najsłabszym uczestnikiem obydwu konkursów skoków, jednak publiczność go pokochała i Eddie do dziś jest popularny. W 1989 roku miał wrócić na skocznie i wystąpić w Lahti na mistrzostwach świata, jednak brytyjska federacja w obawie o to, że po którymś ze skoków może niebezpiecznie upaść, zawiesiła go akurat na czas mistrzostw, przez co nie pojechał do Finlandii i zakończył karierę. Na przełomie wieków na skoczniach pojawiał się okazjonalnie Glynn Pedersen, wystąpił nawet na igrzyskach w Salt Lake City, jednak szybko zrezygnował i angielskie skoki były już od tej pory czysto amatorskie. Teraz na wielkiej imprezie pojawi się James Lambert. - Eddie nie był skoczkiem, był kaskaderem. Śmiał się, machał do każdego. Do dziś w Anglii każdy go zna, a nikt nie wie na przykład, że Matti Nykaenen zdobył w Calgary trzy złote medale olimpijskie. Byłem w wielu miejscach, w San Diego, w Meksyku, i wszędzie znają tam Eddiego. Ale teraz jest bardzo, bardzo trudno skakać w Anglii, już po Edwardsie. Wszędzie gdzie idę wszyscy tylko mówią "Eddie The Eagle, Eddie The Eagle!". To bardzo przykre, że nikt nie traktuje skoków serio. Nie mam więc żadnych sponsorów, choć jestem rekordzistą kraju - mówi James.

Rekord w turkusowym kombinezonie

Rzeczywiście, to do niego należy rekord. Pierwszy raz bił go w 1994 roku skacząc 81 metrów. Wynik przetrwał do 2002 roku. Minęło siedem lat i 2009 roku James znów uzyskał rekordowy rezultat - na skoczni w Einsiedeln wylądował po pokonaniu 93 metrów. - Aktualny tylko do bieżącej zimy, bo przeskoczę sto metrów - podkreśla Lambert w napisanym przez siebie na Youtube komentarzu pod filmikiem przedstawiającym rekordową próbę z Einsiedeln. - Na treningach skakałem już ponad sto metrów, muszę więc tylko znaleźć odpowiednie zawody, żeby był to wynik oficjalny. Mam nadzieję, że to będzie niedługo. Na wspomnianym portalu z filmikami James ma kanał "brithopper", gdzie umieszcza skoki zarówno swoje, jak i kolegów z British Masters Team. Można więc obejrzeć jak skakał w Einsiedeln, w Lillehammer, czy w Kranju. Wszystkie skoki oddaje w tym samym turkusowym kombinezonie. Strój ma już trzy lata, jednak James bez sponsorów nie zaopatrzy się w nowy. Skacząc ma też zawsze tę samą bieliznę - bokserki Armaniego, które uważa za szczęśliwe. Założy je oczywiście również w Oslo. Nie będzie to dla niego pierwszy występ w stolicy Norwegii - na Holmenkollen skakał już w 1999 roku. - Skoczyłem tam raz. Ale to był krótki skok - przyznaje.

Kot Birger Ruud

Teraz czekają go skoki zarówno na nowej Holmenkollen, jak i na Midtstubakken, czyli średniej skoczni. James skakał na obu obiektach, przebywa bowiem już w Oslo i trenuje. Norwegii zresztą zbyt często nie opuszcza, gdyż mieszka w tym kraju i płynnie mówi w tamtejszym języku. Bliskie są mu więc również norweskie skoki narciarskie - kota swojej mamy nazwał ... Birger Ruud, na cześć wspaniałego norweskiego zawodnika z lat 30-tych i 40-tych. Ruud był niegdyś królem Holmenkollen. Na słynnym wzgórzu wystąpi teraz Lambert. - Początkowo bardzo się denerwowałem, gdy tylko myślałem o skakaniu przed takim tłumem kibiców i przed tyloma widzami oglądającymi transmisję w telewizji. Myślałem nawet, czy nie zrezygnować. Ale porozmawiałem z moim trenerem Tomem Erikiem Bjerkengenem i teraz już nie będę się skupiał na kibicach, tylko na tym, żeby oddać dobre skoki. Wiem, że przyjedzie moja rodzina, będą więc angielskie flagi. Będę się jednak dobrze czuł nawet gdybym zobaczył tylko flagi norweskie.

Po prostu to zrób!

Jak to się wszystko zaczęło? Narty przypiął do nóg w wieku 19 lat. Miał ich 24, gdy po raz pierwszy skoczył - było to w 1989 roku. - Nie mówię, że byłbym mistrzem świata, ale startowałbym w Pucharze Świata gdybym tylko zaczął w dzieciństwie - przekonuje. Przez wszystkie lata były momenty udane, jak ten gdy bił rekordy Wielkiej Brytanii, ale były też groźne. - Parę lat temu upadłem w Oberstdorfie. Zapomniałem założyć z tyłu wiązania i w powietrzu odpięły mi się obie narty. Złamałem wtedy przedramię w okolicach barku w trzech miejscach ... Prywatnie lubi piwo, choć przyznaje, że woli niemieckie niż angielskie. Jest fanem muzyki, a do jego ulubionych wykonawców należą bardzo różni wykonawcy - są to zarówno U2, jak i amerykański raper Eminem oraz ... Fryderyk Chopin. Różnorodne są także jego upodobania żywieniowe - lubi zarówno kuchnię włoską, jak i japońską. I nie różniłby się zapewne wiele od swych rodaków, gdyby nie skakał na nartach. Mottem życiowym Jamesa jest "Po prostu to zrób", co stara się konsekwentnie realizować. Pod koniec lutego znów wystąpi więc na mistrzostwach świata w skokach narciarskich. Tym razem nie będą to już jednak mistrzostwa weteranów, ale mistrzostwa z udziałem wszystkich największych gwiazd w stolicy Norwegii. Czy jeszcze niedawno komukolwiek mogło się śnić, że wystąpi na nich Anglik? James Lambert udowadnia, że jeśli czegoś chce to po prostu to zrobi. Zgodnie ze swoją dewizą.

Zobacz rekord Anglii Jamesa Lamberta!

Komentarze (0)