Dumny Innerhofer
Christof Innerhofer to największe objawienie mistrzostw świata w narciarstwie alpejskim w Garmisch-Partenkirchen. Włoch najpierw zwyciężył w supergigancie, a następnie sięgnął po brąz w zjeździe. - To moje mistrzostwa. Rano przed zjazdem myślałem, że ciężko będzie pojechać tak dobrze jak wcześniej, ale zrozumiałem, że uczę się szybko i mogę powtórzyć przejazd z treningu, który także wygrałem. Na starcie byłem już więc zrelaksowany, czułem się jakbym szedł z kolegami do baru, a nie jechał na mistrzostwach świata. To cudowne, że w ciągu paru dni wygrałem złoto i brąz. Nigdy nie zapomnę tych mistrzostw. Czuję się jednak najbardziej dumny z tego, że warunki były różne, a ja zdołałem się do nich dostosować.
Fourcade jak Poulidor?
Raymond Poulidor to legenda francuskiego kolarstwa z lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych. Zawodnik najbardziej znany stał się z powodu... niewygrania Tour de France, choć aż osiem razy stał na podium. Teraz drugie miejsca kolekcjonuje biathlonista Martin Fourcade i już w żartach jest porównywany do słynnego "Poupou". - Ja się tak nie czuję - zaprzecza biathlonista. - Te wyniki mnie satysfakcjonują, gdyż daję z siebie wszystko i w tej sytuacji nie mogę na nic narzekać - powiedział Fourcade.
Jednak z ogniskami w Oslo?
Głośno było jakiś czas temu o zakazie palenia ognisk na trasach Holmenkollen na mistrzostwach świata, co oznaczałoby zerwanie z tradycją równie długą jak zawody na norweskim wzgórzu. Okazuje się, że ta decyzja została jednak zmieniona i w niektórych miejscach ogniska będą dozwolone - zakaz będzie obowiązywał w części lasu, gdzie rosną suche drzewa. Zdanie zmienili także biegacze-astmatycy, którzy wcześniej argumentowali, że dym uniemożliwia im bieg. - Mogę pobiec niezależnie od tego czy będą ogniska, czy nie - zapewnia Martin Johnsrud Sundby. Zgodziła się z nim także Marit Bjoergen.