Od Yamady do Schlierenzauera - podsumowanie 30. PŚ w skokach cz.5

Kolejny i niezwykle emocjonujący sezon skoków narciarskich, w którym nie zabrakło mistrzostw świata w czeskim Libercu przeszedł już do historii. Warto więc podsumować ostatnią edycję tego pucharowego cyklu, w której podobnie jak przed rokiem najwięcej punktów zdobyli Austriacy.

22. Jakub Janda (1978 – Czechy), 21. Kalle Keituri (1984 – Finlandia). Liczba punktów: 279, 293

W tej części zajmiemy się zawodnikami, którzy podczas minionego sezonu wielokrotnie plasowali się w ścisłej czołówce wielu konkursów, a większość z nich zajmowała nawet miejsca na podium. Tym razem do tej grupy nie można zaliczyć Jakuba Jandy, który jednak regularnie znajdował się w drugiej dziesiątce i nie zanotował żadnych poważniejszych wpadek. Najwyżej sklasyfikowany został w Zakopanem, gdzie był szósty. Mimo to wyniki "Jandysa" pozostawiają wiele do życzenia. Trudno przecież zapomnieć o jego sukcesach, których z pewnością w jego karierze nie brakuje. Czech w 2006 roku w słoweńskiej Planicy podniósł do góry Kryształową Kulę, a rok wcześniej w niemieckim Oberstdorfie zdobył medale mistrzostw świata. I to jeszcze nie koniec wspaniałych osiągnięć reprezentanta naszych południowych sąsiadów. Warto zaznaczyć także triumf w prestiżowym Turnieju Czterech Skoczni, kiedy to wspólnie z Finem Janne Ahonenem uzyskali identyczną notę po ośmiu skokach. Po świetnych rezultatach władze tamtejszego związku narciarskiego ku rozczarowaniu Jandy i jego kibiców zapowiedziały, że dobiegający końca kontrakt z uznawanym za jednego z najlepszych szkoleniowców - Vasjem Bajcem nie zostanie przedłużony. Aktualnie 31-letni skoczek ponownie trenuje pod okiem Słoweńca, który znalazł czas, aby mu pomóc. Na efekty ich współpracy nie trzeba było długo czekać. Czech znacznie polepszył swoje wyniki, a gdy startował w drugoligowych zmaganiach, to nie dawał rywalom żadnych szans. Jako ciekawostkę należy podać, iż utytułowany narciarz dwudziestego marca 1999 roku podczas zawodów na mamucim obiekcie w Planicy wylądował zaledwie na 68m i w ten sposób stał się antyrekordzistą dawnej "Velikanki". W przypadku tego drugiego zawodnika, a mianowicie Kalle Keituriego miniona zima była bardzo dobra. Młody Fin często oddawał dwa równe i co najważniejsze dalekie skoki, dzięki czemu pod nieobecność Ahonena i Janne Happonena zapewnił sobie miejsce w drużynie. Najlepiej poszło mu w dość słabo obsadzonych zawodach w japońskim Sapporo, gdzie uplasował się na czwartej pozycji. Poza tym reprezentant Kraju Tysiąca Jezior razem ze swoimi kolegami zajęli szóste miejsce w zmaganiach zespołowych podczas mistrzostw świata w Libercu. W najbliższym czasie mieszkańca Kuopio czeka niełatwe zadanie. Musi przekonać do siebie trenera - Janne Vaatainena. Przyczyna jest prosta. Po powrocie ich wielkiego lidera jak i wspomnianego Happonena będzie mu zdecydowanie trudniej wystartować na igrzyskach w kanadyjskim Vancouver.

20. Johan Remen Evensen (1985 – Norwegia). Liczba punktów: 334

Kolejny as Miki Kojonkoskiego, pewny punkt drużyny, wspaniały początek i niesamowity lotnik – tak w skrócie można podsumować postawę Johana Remena Evensena w minionym sezonie. Norweg pozytywnie zaskoczył już w Trondheim, gdzie sklasyfikowany został odpowiednio na dziesiątej i dwunastej pozycji. Jeszcze lepiej było we włoskim Pragelato. Tam Evensen po raz pierwszy w swojej karierze wywalczył podium w zmaganiach Pucharu Świata. Ten wynik powtórzył jeszcze w niemieckim Oberstdorfie, kiedy to ustanowił swój rekord życiowy, lądując aż na 223,5m. Mimo to największy sukces odnotował na mistrzostwach globu w Libercu. Reprezentant Kraju Wikingów wspólnie ze swoimi kolegami z drużyny sięgnął po srebrny medal i między innymi dzięki niemu Norwegia wyprzedziła japońską ekipę.

18. Michael Uhrmann (1978 – Niemcy), 19. Michael Neumayer (1979 – Niemcy). Liczba punktów: 353, 354

Mimo dobrych rezultatów, jakie uzyskiwali podczas minionej zimy niemieccy skoczkowie, to z pewnością kibice z kraju naszych zachodnich sąsiadów po udanych startach w Letniej Grand Prix, liczyli na coś więcej. "Neumi" choć nie powtórzył swojego najlepszego rezultatu podczas Turnieju Czterech Skoczni, kiedy to zajął trzecie miejsce w klasyfikacji łącznej cyklu, to na alpejskich obiektach szło mu całkiem nieźle. Najwyżej uplasował się w austriackim Bischofshofen, gdzie był szósty. Uhrmann natomiast na wysokich pozycjach został sklasyfikowany w Zakopanem i Pragelato (6.). Podopieczny Wernera Schustera odnotował jednak w końcówce sezonu znaczną obniżkę formy.

17. Emmanuel Chedal (1983 – Francja). Liczba punktów: 395

Postawa Chedala w minionej edycji Pucharu Świata to z całą pewnością miłe zaskoczenie. Nikt nie ma już chyba żadnych wątpliwości, że 26-letni zawodnik na dobre zagościł w czołówce najlepszych skoczków, a kluczem do jego coraz lepszych wyników jest nowy trener ekipy „Trójkolorowych” - Pekka Niemelae. Fiński szkoleniowiec w ciągu niespełna trzech lat sprawił, że Francja ponownie opuściła grono outsiderów. „Manu” regularnie punktował w zmaganiach najwyższej rangi, choć jego najlepszym wynikiem była siódma lokata w nieco loteryjnych i do tego jednoseryjnych zawodach na obiekcie we włoskim Pragelato. Poza tym oczko niżej "wylądował" w austriackim Bad Mitterndorf, czym potwierdził doskonałą umiejętność latania na skoczniach mamucich. Swój rekord życiowy ustanowił jednak na "Letalnicy", gdzie w ubiegłym sezonie uzyskał 215,5m. Najgłośniej o mieszkańcu cichej i uzdrowiskowej miejscowości Brides les Bains było w czasie mistrzostw globu w czeskim Libercu, gdy to Emmanuel Chedal wygrał trzy treningi i stał się jednym z faworytów do zwycięstwa na wzgórzu "Jested". Później nieoczekiwanie odpadł w kwalifikacjach do głównego konkursu, podzielając tym samym los swoich kolegów z drużyny. Czy Francuz nie poradził sobie z presją, a może warunki wietrzne nie umożliwiły mu oddanie dalekiego skoku? Wydaje się, że bardziej prawdopodobnym wariantem był ten drugi, gdyż zawodnicy z czołówki osiągnęli przeciętne rezultaty, a podopieczny Niemelae już nie raz pokazał, iż umie przenieść swoje dobre wyniki z serii próbnych na zawody. Fanatyk książek Stephena Kinga swoje pierwsze punkty wywalczył w 2000 roku w amerykańskim Iron Mountain. Poza rywalizacją na skoczni zajmuje się w wolnym czasie snowboardem i windsurfingem. Reprezentuje klub CS Courchevel, a za swoją największą wadę uznaje nieśmiałość. Jak spisze się podczas najbliższych startów? Wszystkie znaki na progu i na zeskoku wskazują na ogromny i dynamicznie rozwijający się talent tego zawodnika, co często procentuje pozycjami, które otwierają tabelę wyników.

16. Roman Koudelka (1989 – Czechy). Liczba punktów: 403

Koudelka to jeszcze młody i obiecujący czeski skoczek, ale mimo to ma już na swoim koncie poważne sukcesy zarówno w rywalizacji z juniorami jak i z seniorami. Zacznijmy od pierwszej kategorii. Tam najważniejszym osiągnięciem jest oczywiście złoty medal mistrzostw świata, który reprezentant naszych południowych sąsiadów wywalczył we włoskim Tarvisio w 2006 roku. Warto zaznaczyć, że "Koudy" na początku swojej kariery uprawiał kombinację norweską, którą ostatecznie zdecydował się porzucić między innymi ze względu na osiągnięcia Jakuba Jandy. W pucharowej karuzeli zadebiutował w sezonie 2006/2007 w fińskim Kuusamo, a pierwsze punkty zdobył już w Engelbergu. Czech choć nigdy jeszcze nie stanął na podium PŚ, to aż czterokrotnie uplasował się tuż za najlepszą trójką. Na "pudle" natomiast znalazł się podczas zmagań na igelicie. W zawodach Letniej Grand Prix w Pragelato sklasyfikowany został na drugiej pozycji, a na trzecim miejscu skończył zmagania w słoweńskiej miejscowości Kranj. Do jego bibliografii należy także dorzucić jedenastą lokatę w prestiżowym Turnieju Czterech Skoczni (2007/2008). Podczas tej zimy za dużo nie błysnął, ale za to był niezwykle solidny i regularny, co obrazuje zaledwie jedno miejsce poza finałową trzydziestką. Teraz pozostaje tylko pytanie, czy Koudelka pójdzie w ślady Janne Ahonena i będzie w stanie utrzymywać się w ścisłej czołówce przez następne lata, czy też podzieli los swojej rodaczki – tenisistki Nicoli Vaidisowej, która w pełni wykorzystała okres młodości i zdaje się, że do poziomu, jaki w nim prezentowała ciężko będzie jej powrócić. Niestety w sporcie dużo częściej można zauważyć ten drugi przypadek...

Źródło artykułu: