Żużel. Jako jedyny nie bał się eksperymentu. "Nie było ryzyka"
24-letni Robert Lambert od początku sezonu był typowany na czarnego konia cyklu Grand Prix. Brytyjczyk znakomicie zaczął zawody w Chrowacji, ale ostatecznie zakończył je na siódmym miejscu. w sobotę w Warszawie powinno być mu znacznie łatwiej.
Robert Lambert, uczestnik Grand Prix: Faktycznie w Chorwacji zawody zaczęły się dla mnie doskonale. Potem jednak tor się zmienił, motocykl potrzebował radykalnych zmian w ustawieniach, a ja ich nie zrobiłem. Stwierdziliśmy, że nie chcemy tracić tego co już znaleźliśmy. To okazało się błędem i sprawiło, że nie udało mi się powalczyć w półfinale.
Jak układa się współpraca z Jasonem Crumpem? Jego wskazówki pomagają w wyciąganiu odpowiednich wniosków?
Jesteśmy cały czas w kontakcie, a ja wiem, że gdy tylko mam jakieś wątpliwości, to mogę liczyć na pomoc Jasona Crumpa. Zresztą już w trakcie tego sezonu kilkukrotnie pomógł mi znaleźć odpowiedź na kilka pytań.
ZOBACZ WIDEO Zmarzlik: Atmosfera na Narodowym? Takie chwile pamięta się na długoW jakich humorach opuszczał pan dwa tygodnie temu Gorican?
Oczywiście sam awans do półfinału jest dobrą wiadomością, ale wiem, że stać mnie na znacznie więcej. Miałem dobry początek, a potem zgasłem. Z tego powodu nie mogę być zadowolony z tych zawodów.
Miał pan już okazję startować przed polską publicznością w Warszawie. Jak wspomina pan swój debiut na PGE Narodowym?
To spektakularne zawody, a ja wciąż nie mogę zapomnieć atmosfery na stadionie i hałasu jaki tworzą tam polscy kibice. To coś nieprawdopodobnego. Za pierwszym razem byłem tak mocno przytłoczony tą atmosferą, że nie byłem w stanie zaprezentować swoich umiejętności. Teraz powinno być już łatwiej.
Nie ma pan zbyt dużego doświadczenia na sztucznych torach. Ma pan obawy przed tymi zawodami?
Takie krótkie tory bardzo mi pasują i czuję się na nich pewnie. Lubię takie techniczne obiekty i zwykle spisuje się na nich bardzo dobrze. Zobaczymy jaką nawierzchnię przygotują organizatorzy.
Od początku tego sezonu pojawia się na zupełnie nowych silnikach z pneumatycznymi sprężynami od Ashley'a Holloway'a. Zdecydował się pan na testowanie tego rozwiązania jako jedyny z elity. Dlaczego?
Używam tego silnika podczas większości zawodów. Robimy mnóstwo testów, a Ashley Holloway robi wszystko, by sprzęt był jeszcze lepszy. Dobrze współpracuje mi się z tunerem i nie podejmowałem wielkiego ryzyka, bo wyszedłem z założenia, że Ashley na pewno nie dałby mi silnika, który nie dawałby mi przewagi nad innymi lub był chociaż tak samo szybki jak inne motocykle. Poza tym wciąż mam normalne silniki, a zaproponowane rozwiązanie wydawało się warte rozważenia.
Ten silnik faktycznie ma szansę zrewolucjonizować żużel?
To oczywiście próba unowocześnienia żużla i zmienienia techniki regulacji sprzętu. Teraz mam więcej opcji i mogę zmienić więcej rzeczy w motocyklu w trakcie zawodów. To olbrzymi postęp. Wskaźniki pokazują ciśnienie pneumatycznych sprężyn, a to ułatwia dopasowanie innych ustawień.
Przekłada się to na wyniki?
Oczywiście więcej opcji może oznaczać dodatkowe problemy, ale bardzo dużo trenuję żeby ich nie było. Sprawdzamy dużo wariantów z zupełnie odmiennym ciśnieniem sprężyn i wiemy już zdecydowanie więcej na temat zachowania silnika w konkretnych warunkach. Dodatkowymi atutami tego rozwiązania są mniejsze koszty serwisów oraz wydłużony czas pracy silnika bez konieczności zawożenia go do tunera. Na razie to testowy okres, a ja próbuję zrobić, co mogę, by wszystko wszystko wyszło idealnie.
To znaczy, że w tym roku nie był pan jeszcze na serwisie ze swoim silnikiem?
W tym roku testowałem go tak dużo, że już musiałem zawieść na serwis, ale w normalnych warunkach, pewnie jeszcze nie musiałbym tego robić.
Czytaj więcej:
Miał być hit, wyszedł kit
Wraca po ponad 20 latach
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>