Do niedzieli Cellfast Wilki Krosno miały wszystko, by coraz głośniej zgłaszać swoje aspiracje do PGE Ekstraligi. Klub ma bardzo wysoki budżet (mówi się o pięciu milionach złotych), poparcie lokalnych władz i biznesmenów, a przede wszystkim coraz większą rzeszę wiernych fanów.
Niedzielne problemy z torem obnażyły jednak wszystkie niedoskonałości nowego klubu, który wciąż nie ma wystarczających fundamentów, by uniknąć głośnych wpadek.
- W Krośnie popełniono błąd, ale nie wolno sponiewierać za to przedstawicieli klubu. Oni naprawdę w ostatnich latach zrobili wiele dla żużla i w błyskawicznym tempie wybudowali liczący się ośrodek sportowy. Choćby za to należy im się większy kredyt zaufania i nieco ulgowe traktowanie. Oczywiście budżet klubu ucierpi na walkowerze, ale trzeba to potraktować jako wpadkę i szybko wyciągnąć wnioski - mówi legendarny trener, Marek Cieślak.
ZOBACZ WIDEO Woźniak mechanikiem Zmarzlika. "Zawsze to cenne doświadczenie"
Wielu ludzi obawia się, że Wilki pójdą drogą Włókniarza, gdzie po wymianie nawierzchni w trakcie sezonu, tor już nie doszedł do odpowiedniego stanu. Gdyby nawierzchnia przygotowany na kolejne mecze znów miała wyglądać jak przed dwoma ostatnimi planowanymi zawodami, to działacze mogą stracić wszystko, na co tak długo pracowali. Okazuje się, że wcale nie musi być tak źle.
- Oglądałem starcie Wilków z Orłem i wtedy ten tor wyglądał zupełnie normalnie. To dowód na to, że tor nie został zniszczony przed sezonem, a jedynie ostatnio musiał zdarzyć się splot niefortunnych zdarzeń, który wpłynął na taki przebieg wydarzeń. Teraz trzeba wziąć się do pracy i spędzić kilkanaście dni na torze. Jestem jednak przekonany, że wkrótce znów obejrzymy tam znakomite ściganie - dodaje Cieślak.
Czytaj więcej:
Trener Falubazu odpiera zarzuty w sprawie walkowera
Kanclerz mówi o torze w Bydgoszczy