Żużel. Nicki Pedersen chce szybko wrócić na tor. Padła data

Instagram / nickipedersen / Na zdjęciu: Nicki Pedersen
Instagram / nickipedersen / Na zdjęciu: Nicki Pedersen

Złamane żebra i przebite płuco - Nicki Pedersen wskutek upadku w meczu ligi duńskiej nabawił się poważnego urazu. Były mistrz świata chce jednak bardzo szybko wrócić na tor. - GKM sobie beze mnie nie poradzi - twierdzi Pedersen.

To już kolejna poważna kontuzja w karierze Nickiego Pedersena. W środowym spotkaniu ligi duńskiej 45-latek uderzył ze sporą siłą w bandę, przez co doznał złamania żeber i przebicia płuca. Na szczęście zawodnik czuje się lepiej z godziny na godzinę, dlatego też stara się nie tracić pozytywnego nastroju.

- W środę było gorzej, zanim dostałem odpowiednie leki i środki przeciwbólowe. Czuję jednak ból na całym ciele, chociaż nieco łatwiej mi się oddycha - powiedział Pedersen, cytowany przez serwis dr.dk.

Uderzenie o bandę było tak gwałtowne, że oprócz uszkodzonych żeber i płuca, Pedersen ma też obitą klatkę piersiową, plecy, nadgarstki i nogi. Ma problemy z chodzeniem, dlatego praktycznie cały czwartek spędził w łóżku.

ZOBACZ WIDEO Woźniak mechanikiem Zmarzlika. "Zawsze to cenne doświadczenie"

Lekarze ze szpitala w Nordsjaellands chcieli, aby były mistrz świata pozostał dłużej na obserwacji, ale Pedersen po "pewnych negocjacjach" wywalczył zgodę na powrót do domu. Pod koniec przyszłego tygodnia ma ponownie pojawić się w placówce, gdzie zostanie poddany kolejnym badaniom. Cel? Powrót na motocykl na początku czerwca.

Trzykrotny mistrz świata wie, że ZOOleszcz GKM Grudziądz bez jego wsparcia stoi na straconej pozycji w PGE Ekstralidze. - Moja drużyna beze mnie sobie nie poradzi. Naprawdę chcę wrócić na motocykl za dwa tygodnie - zadeklarował żużlowiec.

Kolejna poważna kontuzja przeraziła też bliskich Pedersena. - W środę byli tym mocno poruszeni. Jednak rozmawiałem z nimi przez Facetime i żartowałem, że mam tyłek zdarty aż do krwi. Było trochę śmiechu z tego i potem cieszyli się, że lepiej mi się oddycha. Mogło być gorzej - ocenił lider ZOOleszcz GKM-u.

Dla Pedersena najważniejsze jest jednak to, że wskutek uderzenia o tor nie doznał urazu głowy. - Już dwukrotnie miałem uszkodzony kark. Nie mogę uderzać głową o tor. To centrum dowodzenia, jak ja to mówię. Jeśli zbyt często oberwiesz w głowę, to w końcu wpływa na ciebie i stajesz się innym mężczyzną. Dlatego doskonale zdaję sobie sprawę, że takie upadki mogą być niebezpieczne - podsumował 45-latek.

Czytaj także:
Uczestniczył w kraksie z Pedersenem. Miało to dla niego opłakane skutki!
Czas zrezygnować z kar finansowych za walkower?

Źródło artykułu: