- Zdaję sobie sprawę, że wiele osób bez względu na wynik, będzie traktować mnie jak żużlową maskotkę, ale ja się tym nie przejmuję i dalej będę robiła swoje. Ogrywanie facetów sprawia mi sporą frajdę - mówi wprost 21-letnia, Celina Liebmann. Niemka już za tydzień wystartuje w pierwszej rundzie SGP2, czyli indywidualnych mistrzostwach świata juniorów.
O nominacji na zawody w Pradze dowiedziała się z internetu. Nagle zobaczyła, że dostała dziką kartę i oszalała ze szczęścia. Natychmiast zadzwoniła do mamy, bo chwilę wcześniej planowała, by w tym czasie wspólne wyjście na koncert. Teraz plany się zmieniły, a występ w stolicy Czech będzie historycznym wydarzeniem, bo jeszcze nigdy kobieta nie dostała szansy na rywalizację z mężczyznami w zawodach rangi mistrzostw świata.
Choć przed nią na żużlu ścigało się już kilka innych dziewczyn, to żadna nawet nie zbliżyła się do poziomu prezentowanego przez Liebmann. Niemka ma za sobą debiut w polskiej drugiej lidze, a nawet pierwsze punkty w naszych rozgrywkach.
ZOBACZ WIDEO To oni rządzą żużlem z tylnego siedzenia? Faworyzowanie niektórych zawodników i wyścig zbrojeń
Doprowadziła do łez wielu mężczyzn
- Lubię uczucie, że jestem jedyną kobietą w profesjonalnym żużlu. Czasami prowadzi to do całkiem śmiesznych - z mojej perspektywy - sytuacji. W Niemczech regularnie zdarza się, że gdy tylko wygram z jakimś chłopakiem, to ten zaczyna płakać. Takich sytuacji było już mnóstwo, a najlepsze jest to, że płaczą nie tylko przypadkowi rywale, ale także moi koledzy, z którymi znam się od dawna. Każda porażka ze mną boli ich podwójnie, a mnie motywuje do większego wysiłku - przyznaje najszybsza kobiet-żużlowiec w historii tego sportu.
Ostatnio Niemka miała okazję rywalizować z równieśnikami w eliminacjach do SGP2 w Daugavpils, gdzie zakończyła ściganie na dziewiątym miejscu. Wyżej od niej klasyfikowany został choćby jej rodak Norick Blodorn, ale to właśnie Liebmann, a nie znacznie bardziej doświadczony kolega z reprezentacji, dostała szansę na pokazanie się w Pradze.
Ta decyzja promotorów cyklu dość szybko spotkała się z krytyką fanów, którzy uważają, że Niemka jest faworyzowana ze względu na płeć, a działacze traktują ją jako narzędzie do promocji swojej imprezy. Co ciekawe, sama zawodniczka... po części zgadza się z takimi opiniami.
- Na pewno nie zostałam nominowana tylko dlatego, że jestem kobietą, bo na świecie jest zbyt wiele dobrych żużlowców, by władze FIM mogły pominąć ich wszystkich i przyznać dziką kartę jakiejś kobiecie. Jednocześnie mam świadomość, że moja płeć nie była bez znaczenia. Proszę jednak pamiętać, że w eliminacyjnym turnieju w Daugavpils zajęłam dziewiąte miejsce i poszło mi całkiem nieźle - przyznaje.
Nie chce ścigać się z kobietami
Nominując Liebmann do udziału w rywalizacji najlepszych juniorów na świecie, władze światowego żużla chcą jej z pewnością zrekompensować brak możliwości ścigania się z innymi kobietami. Przedstawicielek tej płci jest w żużlu na razie na tyle mało, że nie ma sensu organizować osobnych zawodów. Zresztą do tej pory żadna z nich nie wykazała się równie dużą motywacją, by dojść do tak wysokiego poziomu. Podejście Liebmann pokazuje jednak, że nawet pojawienie się kolejnych kobiet na żużlu wcale nie musi sprawić, że warto będzie stworzyć specjalnych cykl właśnie dla nich.
- Cieszę się, że mogę rywalizować z mężczyznami. Nie chcę żadnej ligi kobiet, czy czegoś takiego. Chcę ścigać się z mężczyznami, bo w większości jeżdżą oni lepiej od kobiet. Jeżdżąc w takim towarzystwie mogę się czegoś uczyć. Oczywiście, gdyby powstały zawody kobiet, to chętnie bym się sprawdziła, ale i tak na co dzień wolałabym jeździć z facetami -przyznaje zawodniczka.
Z nową sytuacją zdążyło się już pogodzić większość żużlowców i dość przyjaźnie przyjęli kolejną swoją rywalkę. W parkach maszyn nie ma więc złośliwych komentarzy, a te zdarzają się jedynie w internecie, gdy Celina czyta opinie kibiców. Część z nich zarzuca, że chodzi jej tylko o wypromowanie własnej osoby. Ona sama raczej się tym nie przejmuje, a najlepszym lekiem na hejt, są kolejne zwycięstwa w zawodach. Obecnie Liebmann rywalizuje w lidze niemieckiej oraz dość często bierze udział w turniejach towarzyskich.
Na razie idzie jej na tyle dobrze, że o zakończeniu kariery w ogóle nie myśli. Jedyny kryzys przeżywała kilka lat temu, gdy doznała poważnej kontuzji. Wtedy jednak pomogło jej wsparcie najbliższych, jak choćby taty Jurgena, który przed laty sam ścigał się w ice speedway’u.
Kilku już złożyło jej propozycje
Żużlowe parki maszyn są zwykle niedostępne dla kobiet, a role trenerów, zawodników i mechaników są przypisane praktycznie tylko do mężczyzn. Czy jej obecność w typowo męskim środowisku sprawia, że cieszy się, większym zainteresowaniem ze strony mężczyzn?
- Zdaję sobie sprawę, że faktycznie niektórzy żużlowcy myślą, że byłabym dla nich idealną żoną, ale ja teraz nie mam czasu na takie rzeczy. Czy miałam oferty matrymonialne od kolegów z toru? Tak, ale szybko je odrzuciłam, bo nie mam na to czasu. Poza tym nie wyobrażam sobie, by spotykać się z żużlowcem. Nie potrafię sobie wyobrazić momentu, w którym musielibyśmy stanąć razem pod taśmą i się ścigać - przyznaje wprost Liebmann.
Na razie 21-latka skupia się na jeździe w lidze niemieckiej i robieniu ciągłych postępów. W tym roku podpisała kontrakt z ekipie z Brandenburga, gdzie może ścigać się choćby z Vaclavem Milikiem. Poza tym ma jeszcze młodzieżowe mistrzostwa Niemiec, które chciałby skończyć w czołowej trójce. To jej kluczowy sezon w karierze, bo za rok nie będzie już mogła startować w gronie juniorów, a szansę na zawody kontrakt w poważnym zespole będą znacznie mniejsze.
Ma plany na przyszłość
Choć Celina na razie nie bierze pod uwagę zakończenia kariery żużlowej, to jednak życie to nie tylko czarny sport. Młoda zawodniczka niedawno zaczęła studia psychologiczne, a od kilku lat jest także trenerką piłki nożnej w drużynie młodzieżowej SV Albaching.
- Plan minimum na SGP2 w Pradze, to zdobywać punkty. Chcę zakończyć zawody ze świadomością, że wyprzedziłam przynajmniej kilku kolegów. Nie chcę przyjeżdżać ostatnia, jestem przygotowana, że znów będą płakać - dodaje z uśmiechem Liebmann.
Czytaj więcej:
Mocne słowa trenera Wilków Krosno
Polska straciła wielki talent