Ekipa Cellfast Wilków Krosno podniosła się po walkowerze i nieodbytym meczu ze Stelmet Falubazem Zielona Góra. Krośnianie wręcz znokautowali Aforti Start Gniezno 61:29.
- Wracamy mocniejsi. W poniedziałek pokazaliśmy, że jesteśmy bardzo mocną drużyną. Szkoda tego walkowera, bo tor był bardzo fajny. Nawet Fricke i Tungate to mówili. Nie dopuścili nas jednak do tego, byśmy wyszli na tor - powiedział nam Vaclav Milik.
Zawodnik Wilków Krosno nie ukrywa, że nie podoba mu się to, co obecnie dzieje się w żużlu.
- Mnie się wydaje, że teraz mniej w tym sporcie zależy od zawodników. Nie podoba mi się to, bo same ostrzeżenia, tam walkower i wykluczenia takie... nie wiadomo jakie. Mam nadzieję, że to szybko się skończy i będzie takie zdroworozsądkowe myślenie. To przecież twardy sport i nie będziemy z tego robić jakiejś miękkiej dyscypliny - zaznaczył.
ZOBACZ WIDEO Bartosz Smektała o swoich występach: "Szału nie ma"
Na pytanie o to, czy polski żużel zmierza w niewłaściwym kierunku odpowiedział bez większego zawahania się. - Zdecydowanie tak - podkreślił.
- Jest to jednak początek sezonu i mam nadzieję, że każdy wyciągnie wnioski, dzięki czemu ten sport będzie tak twardy, jak zawsze był - podsumował Vaclav Milik.
Czytaj także:
> Żużel. 11 Polaków powalczy o punkty. Lider jedzie do wicelidera
> Żużel. Ranking juniorów PGE Ekstraligi. Motor Lublin tym razem bez błysku