Przed meczem ROW-u Rybnik ze Stelmet Falubazem Zielona Góra pojawiały się głosy, że "Rekiny" są w stanie ukłuć rywala i sprawić niespodziankę, skoro dali radę zremisować w Bydgoszczy. Ostatecznie skończyło się na tym, że rybniczanie zdołali wygrać zaledwie jeden bieg drużynowo.
- Rozmawiałem przed meczem z panem Markiem Cieślakiem i on stawiał na nas, więc jest chyba dobrym ekspertem. ROW w Bydgoszczy pokazał, że są dobrą drużyną, co prawda w Gdańsku przegrali, ale ta liga jest nieprzewidywalna, tak samo, jak i wyniki. My zajmujemy się sobą i pojechaliśmy na miarę swoich możliwości - przyznał po meczu Krzysztof Buczkowski w rozmowie z "Lubuski Sport TVP 3".
Wysokie, bo dwudziestopunktowe zwycięstwo Stelmet Falubazu na Górnym Śląsku, to zasługa nie tylko liderów, ale również drugiej linii. Jan Kvech wywalczył siedem punktów i cztery bonusy, Mateusz Tonder dorzucił 4+1, a do tego dorobku wpisali się także juniorzy - Dawid Rempała (5+1) i Fabian Ragus (3).
- Możemy być zadowoleni z wyniku, bo wygraliśmy mecz, a wynik kontrolowaliśmy praktycznie od samego początku. Duża w tym zasługa naszego kapitana - Piotra Protasiewicza, który trochę użyczył silników juniorom i pojechali świetnie. Dołożyli cenne punkty i było nam łatwiej.
Stelmet Falubaz zachował status drużyny niepokonanej, jednak na razie ich droga ku PGE Ekstralidze jest mocno wyboista. - Wygrywaliśmy, remisowaliśmy, nie przegraliśmy żadnego meczu, ale zawsze było niezadowolenie, bo można coś poprawić. Teraz wygraliśmy zdecydowanie i mamy trochę spokoju.
Czytaj także:
Czas płynie, a ból pozostaje ten sam
Ekstremalne plany trzykrotnego mistrza świata
ZOBACZ WIDEO Murawski ocenia swoją prezesurę w GKM-ie. "Sportowo to się nie broni, ale..."