Żużel. Poturbowany Pedersen poprowadzi GKM do zwycięstwa? W Lesznie liczą na Kołodzieja

WP SportoweFakty / Jakub Janecki / Na zdjęciu: Nicki Pedersen
WP SportoweFakty / Jakub Janecki / Na zdjęciu: Nicki Pedersen

GKM stoi przed bardzo trudnym wyzwaniem. Grudziądzanie przegrali ostatnie cztery mecze, a teraz podejmą Unię Leszno, która plasuje się na drugim miejscu w ligowej tabeli. Gospodarzy wzmocni powracający po kontuzji Nicki Pedersen.

[tag=868]

[/tag]ZOOleszcz GKM Grudziądz przeżywa w ostatnich tygodniach trudne chwile. Podopieczni  rozpoczęli sezon w kapitalnym stylu i po dwóch kolejkach zajmowali nawet fotel lidera. Niestety, kolejne mecze brutalnie zweryfikowały ich możliwości. Grudziądzanie przegrali następne cztery spotkania pod rząd, z których dwa zakończyły się prawdziwymi pogromami. Teraz czeka ich bardzo trudne zadanie, bo przyjezdni w tym sezonie prezentują się naprawdę solidnie.

Leszczynianom w tegorocznych rozgrywkach przytrafiła się jak na razie tylko jedna wpadka. Ta spotkała ich w wyjazdowym meczu z Motorem Lublin i była bardzo dotkliwa, gdyż Byki przegrały aż 32:58, zawodząc praktycznie przez całe spotkanie. Winę za porażkę wziął trener drużyny, Piotr Baron, który zapewniał, że polecił zawodnikom pójść w jedną stronę z przełożeniami, które okazały się zupełnie nietrafione.

Jak zwykle wszystko zależy od Pedersena

Nie jest tajemnicą, że głównym argumentem GKM-u Grudziądz był, jest i będzie Nicki Pedersen. Duńczyk od kilku lat stanowi o sile grudziądzkiej drużyny i jest jej największym atutem, co pokazały, chociażby przegrane derby z Toruniem, w których zgromadził, aż 17 punktów. Potem jednak odniósł kontuzję w lidze duńskiej, czym osłabił swoją drużynę, która była bezradna w Częstochowie (25:65). Teraz Pedersen powraca na tor i z pewnością bez jego dobrej dyspozycji grudziądzanie nie mogą liczyć na zwycięstwo.

ZOBACZ WIDEO Żużel. Mirosław Jabłoński ma pomysł jak usprawnić sędziowanie

Pawlicki musi przypomnieć sobie początek sezonu. GKM liczy także na Kasprzaka

Początek sezonu w wykonaniu Przemysława Pawlickiego był imponujący i rozbudził nadzieje grudziądzkich kibiców. Zanosiło się, że wychowanek leszczyńskiej Unii przypomniał sobie swoje najlepsze lata i będzie w tegorocznych rozgrywkach liderem  drużyny z prawdziwego zdarzenia. Jednak wkrótce Pawlicki obniżył loty i z meczu na mecz wyglądał coraz gorzej. Nierówno jeździ także Krzysztof Kasprzak. Obaj zawodnicy GKM-u muszą solidnie zapunktować i przede wszystkim wygrywać starty, z czym ostatnio bywało różnie. Wtedy Grudziądz będzie w stanie postawić przyjezdnym twarde warunki.

Profesor Kołodziej po raz kolejny pokaże klasę?

Gdyby przedsezonowe rokowania ekspertów okazały się prawdziwe, Fogo Unia Leszno z pewnością nie zajmowałaby obecnie drugiego miejsca w tabeli. W dużej mierze leszczynianie zawdzięczają taki stan rzeczy świetnej postawie Janusza Kołodzieja, który jest drugim najskuteczniejszym zawodnikiem PGE Ekstraligi. Jeżeli znowu będzie na torze bezlitosny dla rywali i zakręci się wokół kompletu, może postawić GKM Grudziądz pod ścianą.

Kolektywność w tym spotkaniu będzie atutem Unii

Siła Unii bierze się z tego, że leszczynianie nie mają w swoich szeregach słabych punktów i od początku sezonu wyglądają na torze jak prawdziwa drużyna. Jadąc z jednym wyraźnym liderem (Kołodziejem), wszyscy pozostali zawodnicy też przywożą dla Byków cenne punkty. Od początku tegorocznych zmagań ligowych nadspodziewanie dobrze jeździ David Bellego. Ostatnio przebudził się także Jaimon Lidsey, który nieco męczył się na początku sezonu, o czym zdaje się powoli zapominać.

Wicelider to jednak wicelider, a Doyle rzadko miewa wpadki

Jeżeli Unia pojedzie na swoim tegorocznym poziomie, a GKM nie zdobędzie się na spektakularny zryw, prawdopodobnie goście wyjadą opuszczą Grudziądz z tarczą. Leszczynianie mają zwyczajnie więcej argumentów i na tę chwilę zdają się mieć silniejszy, bardziej wyrównany zespół. Przykładem może być ich ostatnie spotkanie, w którym pokonali na domowym torze toruńskiego Apatora, mimo że jeden z filarów drużyny, Jason Doyle, zgromadził raptem trzy punkty z dwoma bonusami. Trudno, żeby Gołębie liczyły na powtórkę takiego scenariusza, gdyż były mistrz świata aż tak często nie zawodzi.

Zobacz także:
Wymowne słowa Zmarzlika po GP Niemiec!
Dudek po GP: Szkoda, że to tak wygląda

Komentarze (0)