Żużel. "Tor na granicy zagrożenia życia". Ostre słowa po Grand Prix

WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Leon Madsen
WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Leon Madsen

- Tor był na granicy zagrożenia życia. Zawodnicy walczyli o przetrwanie - mówi Leon Madsen po GP Niemiec w Teterowie. Równie krytycznie ocenia go Anders Thomsen. Duńczycy domagają się zmian, jeśli impreza ma pozostać w kalendarzu mistrzostw świata.

Sobotni turniej Speedway Grand Prix w niemieckim Teterowie nie był najlepszą wizytówką mistrzostw świata. Zawodnikom przyszło rywalizować na bardzo dziurawej nawierzchni, na której łatwo było o błąd i groźny upadek. Problemy z torem pojawiały się już podczas sesji treningowej. Dobitnie podsumował to Patryk Dudek w rozmowie z Eurosportem.

- Szkoda, że to tak wygląda, bo to są mistrzostwa świata, ale tak już mamy - powiedział Polak, który wygrał sobotni turniej SGP.

Słabiej wypadli reprezentanci Danii - Leon Madsen był siódmy, Anders Thomsen dwunasty, a Mikkel Michelsen szesnasty. To właśnie zawodnicy z kraju Hamleta po zakończeniu zawodów zgłosili spore zastrzeżenia, co do stanu nawierzchni. - Tor był na granicy zagrożenia życia. Zawodnicy walczyli o przetrwanie. Cieszę się, że wyjechałem stamtąd żywy. To jedyna pozytywna rzecz, jaką mogę powiedzieć o tym turnieju - powiedział Madsen, cytowany przez serwis dr.dk.

ZOBACZ WIDEO Menedżer Łaguty zasilił sztab Kacpra Woryny. Czy to oznacza koniec współpracy z mistrzem świata?

Zdaniem Thomsena, jazda w takich warunkach była "bardzo niebezpieczna". - W nawierzchni było mnóstwo małych kamieni. Wyglądało to trochę jak zaorane pole. Gdy jechałeś po torze, dziury stawały się coraz głębsze. Przez to trudno było o poczucie bezpieczeństwa - ocenił reprezentant Danii.

W takich warunkach dla Thomsena najważniejsze było to, aby nie nabawić się kontuzji. - Ludzie mogą mnie nazywać małą dziewczynką, ale nie obchodzi mnie to. Najważniejsze, że przeżyłem te zawody. Mam jeszcze życie poza żużlem i chciałem ponownie zobaczyć się z rodziną. Jechałem z głową - dodał zawodnik, który w Polsce reprezentuje barwy Moje Bermudy Stali Gorzów.

Podobnie wydarzenia z Teterowa ocenia Madsen. - Widzieliśmy, ile było upadków. Mówimy o szesnastu najlepszych zawodnikach na świecie. Skoro tacy żużlowcy mieli problemy z jazdą, to wiele mówi o tym, że tor nie był najlepszy - stwierdził wicemistrz świata z sezonu 2019.

Madsen i Thomsen oczekują, iż promotor mistrzostw świata po wydarzeniach z Teterowa uderzy w pięścią stół. Chcą, aby tamtejszy tor w kolejnych latach był odpowiednio przygotowywany, a jeśli Niemcy nie będą w stanie przygotować odpowiednio nawierzchni, to powinni pożegnać się z miejscem w SGP.

- Nikt chyba nie jest zadowolony z tego, co działo się w sobotę, bo nie oglądaliśmy żużla, jaki wszyscy chcielibyśmy widzieć - stwierdził Madsen, który jednocześnie podkreśla, że fatalna nawierzchnia nie może być wymówką dla jego słabszego występu.

- Wiem, że w internecie nie brakuje krytyków, którzy siedzą i piszą komentarze, że wykorzystujemy tor jako wymówkę. Nie. Słaby tor nie może być usprawiedliwieniem - podkreślił zawodnik startujący w PGE Ekstralidze dla zielona-energia.com Włókniarza Częstochowa.

- Oczywiście, że tor był jednakowy dla wszystkich. Szacunek dla tych, którzy byli w stanie trzymać gaz przez cztery okrążenia. Jednak ja jechałem tak, by nie nabawić się kontuzji i móc startować przez dalszą część sezonu - podsumował Thomsen.

Czytaj także:
Kacper Woryna odsłania kulisy pracy z Rafałem Lewickim
Wiadomo, ile może potrwać przerwa w startach Piotra Pawlickiego

Komentarze (4)
avatar
RECON_1
6.06.2022
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Skoro bylo tak zle to solidarnie trzrba bylonodmowic wyjazdu ma tor,wszyatkich by nienukarali. 
avatar
Katr
6.06.2022
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Skoro było zagrożenie życia to nie rozumiem dlaczego jechali. Są niewolnikami? 
avatar
Szef na worku
6.06.2022
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Gdyby Dun wygrał to by mówił,że tor był równy dla wszystkich. 
avatar
Gekon
6.06.2022
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
Na granicy życia to jest jazda w jednym biegu z Piotrkiem Pawlickim. Adrian Miedziński to sypał płatki róż pod koła rywali w porównaniu z tym co wyrabia 777.