Żużel. Twardy tor i tumany kurzu w Pile. GKSŻ mówi o przyczynach

WP SportoweFakty / Jakub Barański / Na zdjęciu: Artur Mroczka (w czerwonym)
WP SportoweFakty / Jakub Barański / Na zdjęciu: Artur Mroczka (w czerwonym)

Bardzo mocno dał się we znaki pilski tor podczas ostatniego meczu ligowego Budmax-Stal Polonii z Bedmet OK Kolejarzem Opole. Kurz, jaki unosił się z owalu mocno ograniczał widoczność.

W miniony weekend w Pile odbyło się kolejne ligowe spotkanie tamtejszej Budmax-Stal Polonii. Podopieczni Waldemara Cisonia podejmowali wówczas Bedmet OK Kolejarz Opole (37:53), a zawodnicy musieli rywalizować nie tylko z rywalami, ale również nieco trudniejszymi warunkami torowymi.

Gospodarze przygotowali tor, który musiał być regularnie polewany, bowiem nieziemsko się z niego kurzyło. Jest to spory dyskomfort - dla zawodników w kontekście jazdy, a dla kibiców do oglądania.

O tym, jak bardzo kurzyło się w Pile przekonać się mogli również ci fani, którzy oglądali mecz na antenie Canal+Sport5. W trakcie trwania biegu młodzieżowego próżno było dostrzec jadących na torze żużlowców.

ZOBACZ WIDEO Żużel. Magazyn PGE Ekstraligi. Przedpełski, Krakowiak i Majewski gośćmi Musiała

- Podsumowałbym to bardzo krótko: lepszy taki kurz niż walkower - mówi Leszek Demski cytowany przez serwis polskizuzel.pl.

- Gdyby tor był odmoczony, to nie mógłby być tak twardy, a w Pile jest to konieczne. Przypominam, że tamtejszy klub dosypywał nawierzchni dopiero w końcówce marca. Wszystko było robione na ostatnią chwilę. Organizator otrzymał wtedy zalecenie, że ten tor musi być robiony na twardo, bo w przeciwnym wypadku się rozsypie i będziemy oglądać obrazki podobne do tych, które można było zobaczyć ostatnio w Teterow - komentuje Demski, który dodał, że wówczas mówilibyśmy o wielkiej aferze.

Toromistrz Budmax-Stal Polonii tor będzie musiał ubijać do końca sezonu, a klub jest zmuszony trzymać się tych zaleceń. Demski przyznaje, że może się okazać, iż zmiany w przygotowaniu toru mogą ulec zmianom, ale nawet dopiero w przyszłym sezonie.

- W tym przypadku lepsza jest nieco gorsza widoczność niż zawody przerywane upadkami zawodników, w które w konsekwencji mogłyby doprowadzić do kontuzji - wyjaśnia szef polskich sędziów.

Czytaj także:
Nicki Pedersen znów szokuje. To powiedział mu lekarz
Powiało optymizmem ws. żużla w Krakowie

Komentarze (0)