Meczem lidera tabeli z jej outsiderem rozpocznie się w piątek 9. runda PGE Ekstraligi. Świadczy już o tym statystyka dotycząca wygranych 5:1. W sezonie 2022 Motor Lublin ma ich najwięcej ze wszystkich - 27, z kolei Arged Malesa Ostrów najmniej - 4. W pojedynku numerów jeden tych ekip wyróżniającą się postaci jest Mikkel Michelsen mający na razie 28 zwycięskich wyścigów (drugi wynik w lidze). Chris Holder to z kolei zdecydowana gwiazda beniaminka, co potwierdził, będąc jego najskuteczniejszym zawodnikiem w siedmiu z ośmiu spotkań w tym roku.
Tego samego dnia dojdzie do potyczki ZOOleszcz GKM-u Grudziądz z zielona-energia.com Włókniarzem Częstochowa. Gospodarze nie przegrali już od pięciu meczów z tym rywalem u siebie. Ostatni raz Lwy cieszyły się z triumfu przy Hallera w mistrzowskim dla siebie sezonie 1996. Trudno sądzić, że grudziądzka drużyna zawalczy o bonus, bo na wyjeździe przegrała różnicą aż 40 punktów. Co ciekawe jednak, najwyższa wygrana z częstochowianami u siebie w historii to właśnie pokonanie ich z takim zapasem punktowym. W 1983 roku na zapleczu elity GKM też rozbił Włókniarza 65:25.
Prawdziwe ekstraligowe szlagiery czekają na kibiców w niedzielę. Najpierw spotkanie Moje Bermudy Stal Gorzów - Betard Sparta Wrocław. Wyrównane dwumecze dotyczą tej pary, bowiem poprzednich pięć w rundzie zasadniczej okazało się wyrównanych w kontekście zgarnięcia bonusu, tj. bilans 3:2 dla Sparty. Teraz Stal liczy na trzy punkty, w czym pomóc ma jej trójka gwiazd, która plasuje się w TOP10 klasyfikacji ustalanej na podstawie średniej biegowej. Są to: Bartosz Zmarzlik, Martin Vaculik, Szymon Woźniak. Powstrzymać gorzowian spróbuje Maciej Janowski, dla którego będzie to mecz numer 220 dla Wrocławia.
Wieczorem starcie For Nature Solutions Apatora Toruń z Fogo Unią Leszno. Gospodarze czekają na triumf z Bykami od... 2016 roku. Od tamtej pory przegrali z nimi czterokrotnie z rzędu na Motoarenie (nikt nie miał nigdy na tym stadionie tak dobrej passy), a dziewięciokrotnie w PGE Ekstralidze w ogóle. Od 2014 czekają z kolei na bonus. Szansa na to, by teraz wreszcie udało się zakończyć te złe serie, jest tym razem naprawdę ogromna.
W końcu Unia przyjedzie do Torunia bez kontuzjowanych Janusza Kołodzieja i Piotra Pawlickiego. W składzie jest za to Jason Doyle, a więc były lider Aniołów. Australijczyk spędził w tym zespole przed laty trzy sezony (2015, 2018-2019), odjeżdżając w nim 45 meczów i zdobywając 424 punkty.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Po bandzie: Spadki Drabika, kac Woffindena [FELIETON]
Bellego: Wielu mówiło, że nasz zespół może spaść z ligi [WYWIAD]
ZOBACZ WIDEO Co musi się stać, by Leszek Demski przestał publicznie oceniać sędziów?