Żużel. GKM liczy na przedłużenie dobrej passy z Włókniarzem. Apator na przerwanie tej złej z Unią
PGE Ekstraliga przyspiesza i w piątek rozpocznie się już jej 9. runda. Dobrą serię u siebie spróbuje przedłużyć w niej GKM, z kolei zakończyć złą, też na swoim torze, Apator. Oto garść ciekawostek statystycznych przed zbliżającymi się meczami.
Tego samego dnia dojdzie do potyczki ZOOleszcz GKM-u Grudziądz z zielona-energia.com Włókniarzem Częstochowa. Gospodarze nie przegrali już od pięciu meczów z tym rywalem u siebie. Ostatni raz Lwy cieszyły się z triumfu przy Hallera w mistrzowskim dla siebie sezonie 1996. Trudno sądzić, że grudziądzka drużyna zawalczy o bonus, bo na wyjeździe przegrała różnicą aż 40 punktów. Co ciekawe jednak, najwyższa wygrana z częstochowianami u siebie w historii to właśnie pokonanie ich z takim zapasem punktowym. W 1983 roku na zapleczu elity GKM też rozbił Włókniarza 65:25.
Prawdziwe ekstraligowe szlagiery czekają na kibiców w niedzielę. Najpierw spotkanie Moje Bermudy Stal Gorzów - Betard Sparta Wrocław. Wyrównane dwumecze dotyczą tej pary, bowiem poprzednich pięć w rundzie zasadniczej okazało się wyrównanych w kontekście zgarnięcia bonusu, tj. bilans 3:2 dla Sparty. Teraz Stal liczy na trzy punkty, w czym pomóc ma jej trójka gwiazd, która plasuje się w TOP10 klasyfikacji ustalanej na podstawie średniej biegowej. Są to: Bartosz Zmarzlik, Martin Vaculik, Szymon Woźniak. Powstrzymać gorzowian spróbuje Maciej Janowski, dla którego będzie to mecz numer 220 dla Wrocławia.
Wieczorem starcie For Nature Solutions Apatora Toruń z Fogo Unią Leszno. Gospodarze czekają na triumf z Bykami od... 2016 roku. Od tamtej pory przegrali z nimi czterokrotnie z rzędu na Motoarenie (nikt nie miał nigdy na tym stadionie tak dobrej passy), a dziewięciokrotnie w PGE Ekstralidze w ogóle. Od 2014 czekają z kolei na bonus. Szansa na to, by teraz wreszcie udało się zakończyć te złe serie, jest tym razem naprawdę ogromna.
W końcu Unia przyjedzie do Torunia bez kontuzjowanych Janusza Kołodzieja i Piotra Pawlickiego. W składzie jest za to Jason Doyle, a więc były lider Aniołów. Australijczyk spędził w tym zespole przed laty trzy sezony (2015, 2018-2019), odjeżdżając w nim 45 meczów i zdobywając 424 punkty.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Po bandzie: Spadki Drabika, kac Woffindena [FELIETON]
Bellego: Wielu mówiło, że nasz zespół może spaść z ligi [WYWIAD]
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>