Żużel. Kasprzak nie ukrywał niezadowolenia. “Zdawaliśmy sobie sprawę, że to będzie bardzo trudne spotkanie"

WP SportoweFakty / Krzysztof Konieczny / Na zdjęciu: Krzysztof Kasprzak
WP SportoweFakty / Krzysztof Konieczny / Na zdjęciu: Krzysztof Kasprzak

Krzysztof Kasprzak, jak i pozostali zawodnicy ZOOleszcz GKM-u, miał świadomość, że o zwycięstwo z Włókniarzem nie będzie łatwo. Ta sztuka im się jednak udała, mimo braku Nickiego Pedersena. Niemniej sam zawodnik nie był w pełni zadowolony.

Krzysztof Kasprzak z pewnością miał znaczący udział w zwycięstwie z zielona-energia.com Włókniarzem Częstochowa. Doświadczony żużlowiec zgromadził w sześciu startach osiem punktów z dwoma bonusami, jednak przez większą część meczu wyraźnie poszukiwał prędkości.

Włókniarz to nie byle jaka drużyna 

Jak stwierdził sam zawodnik, tą odnalazł dopiero w samej końcówce. Kasprzak powiedział także, że spotkanie mogło się dla niego skończyć już po drugim starcie. W nim wjechał w taśmę, czym znacząco skomplikował sytuację sobie samemu i drużynie. Żużlowiec ZOOleszcz GKM-u Grudziądz zauważył, że w większości przypadków mecz po takim zdarzeniu jest już stracony.

- W pierwszym wyścigu goniłem Jakuba Miśkowiaka, jednak nieskutecznie, gdyż w motocyklu brakowało prędkości. W drugim dotknąłem taśmy, a zazwyczaj w takich okolicznościach już jest po meczu, bo trener zastępuje cię kimś innym. W wyścigu dziewiątym poszedłem va banque z ustawieniami, a że nadal nie pasowało, więc na jedenastą gonitwę wziąłem drugą maszynę. Niestety, było jeszcze gorzej, wywalczyłem ledwie punkt. Na ostatni start wróciłem do poprzedniego motocykla i było dobrze, ale mecz się skończył - mówił w rozmowie z naszym portalem Kasprzak.

ZOBACZ WIDEO Kacper Pludra: Cieszę się, że trafiłem do Grudziądza. Odżyłem

- Jadąc przeciwko takim zawodnikom, jakich w składzie ma Włókniarz, jest bardzo mały margines błędu. Każdy z nich jest bardzo szybki. Młodzieżowcy też nie odstają, regularnie potrafią przywozić ważne punkty, poza tym jak na młodzież są doświadczeni. W każdym wyścigu było ciasno, przykładem czego jest ostatnia, piętnasta gonitwa - dodawał.

Brak lidera daje pozostałym zawodnikom GKM-u większy margines błędu

Kasprzak odniósł się także do absencji Nickiego Pedersena i wyjaśnił, co ona oznacza dla grudziądzkiego zespołu. Doświadczony żużlowiec zauważył, że drużyna na tym wiele traci, lecz dostrzegł także pewne plusy takiej sytuacji.

- Kontuzja Pedersena to bardzo duże nieszczęście, życzę mu szybkiego powrotu do zdrowia, wszyscy na to czekamy. W takich okolicznościach margines błędu jest nieco większy, zawodnicy mają z tyłu głowy, iż są te pewne cztery szanse i jest miejsce na jedną pomyłkę, taką jak, chociażby ta moja taśma. To daje pewien komfort psychiczny, gdyż z Nickim w składzie po tym błędzie mecz dla mnie najpewniej by się zakończył. Niemniej nie wiem do końca, jak na to patrzeć, bo z drugiej strony jakby Nicki jechał, moglibyśmy to spotkanie wygrać jeszcze wyżej - kontynuował Kasprzak.

Rafalskiemu zabrakło doświadczenia

W PGE Ekstralidze na skutek kontuzji Kacpra Łobodzińskiego zadebiutował Wiktor Rafalski. Junior GKM-u zakończył spotkanie bez punktów, lecz w jednym z biegów po błędzie Jonasa Jeppesena miał szansę przyjechać do mety przed bardziej doświadczonym Duńczykiem. Sam zawodnik powiedział, że zabrakło mu do tego doświadczenia.

- Zero zeru na pewno nie jest równe. Starałem się wycisnąć z tego występu, jak najwięcej się da i mogę być zadowolony z tego, że walczyłem na sto procent. Czułem, że można było dojechać na trzecim miejscu po błędzie Jonasa Jeppesena, ale myślę, że zabrakło mi do tego ekstraligowego doświadczenia - podsumował Rafalski.

Bogumił Burczyk, WP SportoweFakty

Zobacz także:
Niesamowita metamorfoza Smektały!
Kędziora grzmi po meczu w Grudziądzu

Źródło artykułu: