Sobotnia 5. runda Indywidualnych Mistrzostw Świata w Gorzowie rozpoczęła się od dużej kontrowersji, która miała ogromny wpływ na przebieg całych zawodów. Podczas prezentacji nad stadionem spadł obfity deszcz, który dość mocno zalał tor, ale organizatorzy uznali, że nie będą zmieniać planów i chwilę później kazali zawodnikom ścigać się na błotnistej nawierzchni.
- Wiele w żużlu widziałem, ale tego nie potrafię wytłumaczyć w sensowny sposób. Przy takiej temperaturze wystarczyło poczekać 15-20 minut, a tor sam by wysechł i mielibyśmy znakomite ściganie w normalnych warunkach. Ostatecznie zaryzykowano zdrowiem żużlowców i sprawiono, że do końca zawodów z torem nie dało się już nic zrobić. Dziwne, że sędzią tak ważnych zawodów był Aleksander Latosiński, który na co dzień nie sędziuje żadnych zmagań ligowych - komentuje Marek Cieślak.
Zawodnicy przez kilkanaście minut próbowali zrobić wszystko, by zmienić decyzję władz zawodów, ale działacze pozostali niewzruszeni na narzekania uczestników elitarnego cyklu. Wśród tych, którzy najgłośniej wyrażali swój sprzeciw był m.in. Bartosz Zmarzlik. Okazuje się jednak, że Polak był jednym z beneficjentów decyzji organizatorów.
ZOBACZ WIDEO Dlaczego od kilku lat dominują tory twarde? Janusz Kołodziej o tym, jak zmienił się żużel na przestrzeni lat
- W drugiej części zawodów na zewnętrznej było już bardzo dużo odsypanej nawierzchni, a nowe możliwości najlepiej wykorzystywali ci, którzy znają ten tor. Bartosz Zmarzlik, Martin Vaculik, Anders Thomsen wykorzystali swoje doświadczenie i kolejne łuki pokonywali najlepszymi ścieżkami. Zresztą cała trójka lubi nieco przyczepniejsze nawierzchnie, więc warunki stworzone przez deszcz pasowały im idealnie - dodaje były trener reprezentacji.
Dla polskich kibiców najważniejszą informacją jest to, że Bartosz Zmarzlik wciąż jest liderem cyklu i ma już 18 punktów przewagi nad drugim Leonem Madsenem i aż 25 nad trzecim Martinem Vaculikiem. Do końca cyklu pozostało już tylko pięć zawodów, a przewaga wydaje się naprawdę bezpieczna.
- Paradoksalnie Bartek Zmarzlik jest słabszy niż rok temu i podczas żadnego turnieju nie zachwyca prędkością. Klasyfikacja generalna wyraźnie pokazuje jednak, że w tym roku tylko on potrafi utrzymać stabilną dyspozycję i to dlatego jego przewaga jest już naprawdę gigantyczna. Tak naprawdę od początku roku nikt go nie ściga, a to na pewno daje mu dodatkowy komfort. Nie wierzę, by coś w tej kwestii miało się jeszcze w tym roku zmienić - mówi na zakończenie legendarny szkoleniowiec.
Czytaj więcej:
Zobacz klasyfikację generalną cyklu Grand Prix
Wszystko jasne w sprawie przyszłości Madsena?