W niedzielę Stelmet Falubazowi Zielona Góra nie udało się wygrać meczu w Gdańsku z osłabionym Zdunek Wybrzeżem. - Pojechaliśmy bardzo słabo w tym meczu, tym bardziej, że gdańska drużyna jechała bez dwóch podstawowych zawodników. Powinno wyjść łatwiej, a tak nie było - powiedział Piotr Protasiewicz.
- Jechałem drugi mecz bez kontuzji. U siebie jest łatwiej, a na wyjeździe trudniej, również ze względu na tor. Jechało mi się ciężko, z liderami nie potrafiłem zwyciężać. Potrzebuje paru meczów, by chwycić luzu i pewności co do korekt. Szukaliśmy cały czas w sprzęcie, ale tak wychodzi, jak nie ma się objeżdżenia. Po upadku jestem poobijany, ale parę dni przerwy i będzie dobrze - podkreślił zawodnik.
Doświadczony zawodnik spotkał się z dużą kulturą ze strony młodych zawodników Zdunek Wybrzeża. Karol Żupiński i Piotr Gryszpiński dojechali do mety mimo defektów, dzięki czemu Protasiewicz zdobył punkty bonusowe. Żupiński jechał po to półtorej okrążenia na przebitej oponie mimo, że stracił pozycję punktową. - Niektórzy starsi zawodnicy mogą się uczyć od młodszych - skwitował zielonogórzanin.
Co ta porażka może zmienić w kontekście dalszej części sezonu? - Był to mocny pstryczek w nos. Nie ma co spoczywać na laurach, każdy mecz jest bardzo ważny. Poprzednie mecze i zwycięstwa, to historia. Za darmo punktów nam nikt nie odda. Musimy jechać spięci i znaleźć lepszą jazdę. Nie mam pojęcia jak ułoży się koniec sezonu, bo I liga jest wyrównana i ten mecz to pokazał - podsumował Piotr Protasiewicz.
Czytaj także:
Zawodnik Falubazu poczuł się jak "śmieć"
Pewna wygrana Polonii w Rybniku
ZOBACZ WIDEO Żużel. Magazyn PGE Ekstraligi. Staszewski, Kołodziej i Louis gośćmi Musiała