- Biorę po 25 tabletek przeciwbólowych dziennie. I tak przez osiem najbliższych tygodni - mówi Nicki Pedersen, który w rozmowie z "Jyllands Posten" postanowił opowiedzieć o dramacie, jaki przeżywa od początku miesiąca. Wtedy to doszło do koszmarnie wyglądającego upadku z Piotrem Pawlickim na torze w Grudziądzu.
Wskutek wypadku lider ZOOleszcz GKM-u Grudziądz doznał m.in. złamania miednicy i panewki kości biodrowej. To wszystko wydarzyło się ledwie kilkanaście dni po tym, jak trzykrotny mistrz świata stoczył walkę z czasem, by wrócić na tor po innym poważnym upadku. Wówczas w meczu ligi duńskiej doznał złamania żeber i przebicia płuca.
Gdy 45-latek meldował się w składzie ZOOleszcz GKM-u w meczu z Fogo Unią Leszno, nie był jeszcze w 100 proc. sprawny. Postanowił jednak zacisnąć zęby i pomóc swojej ekipie w PGE Ekstralidze. Pierwsza gonitwa pokazała, że jest w formie, aż do momentu feralnego kontaktu z Pawlickim.
ZOBACZ WIDEO Rocznica fatalnego upadku, którego można było uniknąć
Pedersen obecnie dochodzi do siebie w domu w Middelfart. Jeszcze w Grudziądzu przeszedł pierwszą operację, do kolejnej doszło później w duńskim Odense. Ból jest tak duży, że w codziennym menu byłego mistrza świata znajduje się m.in. paracetamol oraz morfina.
Doświadczony żużlowiec ani myśli się poddawać. Kilka dni po wypadku chodził o kulach, choć unikając ruchu w kontuzjowanej nodze i stawie biodrowym. Ostatnio poczuł się na tyle dobrze, że wybrał się nawet na stadion. Oczywiście w roli kibica - obserwował zmagania o tytuł indywidualnego mistrza Danii. - Mój stan powoli się poprawia - przyznał zawodnik ZOOleszcz GKM-u.
Co najważniejsze, Pedersen może liczyć na wsparcie bliskich. Jego partnerka, gdy zaszła taka potrzeba, sama wyciągnęła mu szwy z biodra. Trudną sytuację ojca starają się zrozumieć też jego dzieci. - Mają 9 i 13 lat, więc jest naturalne, że trochę się przeraziły, gdy zobaczyły krew w łóżku czy coś takiego - wyjawił trzykrotny mistrz świata.
Jedno jest pewne. Pedersen w sezonie 2022 na tor już nie wyjedzie. Co dalej? Odpowiedź na to pytanie zna tylko duński żużlowiec.
Czytaj także:
Zamieszanie wokół zatrzymanego biznesmena. Obrońca wyjaśnia
Kolejne zmiany w Stali. Odchodzi zaufany współpracownik Grzyba