Zawodnicy, działacze i sztab szkoleniowy H.Skrzydlewska Orła Łódź zapowiadali, że w Bydgoszczy interesuje ich tylko zwycięstwo, gdyż perspektywa wywalczenia punktu bonusowego wydawała się nierealna. Choć zespół Michała Widery i Piotra Świderskiego zrobił co mógł, ostatecznie górą byli gospodarze (46:44).
Podopieczni Krzysztofa Kanclerza nie mieli łatwego życia
Abramczyk Polonia Bydgoszcz zrobiła kolejny krok w stronę wygrania rundy zasadniczej, więc menedżer Gryfów nie krył zadowolenia z takiego obrotu sprawy, choć przyznał, że nie spodziewał się, iż Orły sprawią jego podopiecznym aż takie kłopoty. Krzysztof Kanclerz zauważył również, że los rzucał jego drużynie liczne kłody pod nogi, z czego pierwsze już przed startem zawodów.
- Wiedzieliśmy, że to będzie kolejne spotkanie, niemniej nie spodziewaliśmy się, że przerodzi się ono w prawdziwą wojnę. Mieliśmy sporo pecha. W piątym wyścigu, po okropnym karambolu straciliśmy Daniela Jeleniewskiego. Później upadł Kenneth Bjerre, który się bardzo poobijał i ukłony dla niego, że w ogóle wyjechał do czternastego biegu. Jeszcze przed rozpoczęciem zawodów szyki pokrzyżowała nam pogoda. Wielu naszych zawodników błądziło z przełożeniami, co również było dużym utrudnieniem - tłumaczył menedżer Polonii.
ZOBACZ WIDEO Hampel ocenia sezon Motoru i wskazuje, co wyróżnia mistrzowskie drużyny
Przyjemski i Michaiłow dali Gryfom zwycięstwo
Ojcami sukcesu bydgoskiego zespołu byli zawodnicy na pierwszy rzut oka nieoczywiści. Polonię napędzali świetnie jadący tamtego dnia Wiktor Przyjemski i Oleg Michaiłow. Siedemnastoletni wychowanek klubu znad Brdy miał już wprawdzie kapitalne spotkania w tym sezonie, za to młody Łotysz w końcu odpalił i pojechał najlepszy mecz w tegorocznych rozgrywkach.
- Nasi liderzy mieli dzisiaj nieco słabszy dzień. Jak już mówiłem, Kenneth nie miał szczęścia, upadek negatywnie wpłynął na jego dorobek punktowy. Adrianowi Miedzińskiemu udało się spasować dopiero w trzecim starcie. Matej Zagar także miewał słabsze biegi. Na szczęście pokazaliśmy, że jesteśmy prawdziwą drużyną, gdyż pozostali zawodnicy dołożyli ważne oczka - mówił Krzysztof Kanclerz.
- Oczywiście nasz wielki bohater to Wiktor Przyjemski. Jesteśmy dumni z jego postawy, radził sobie ze wszystkimi i przywiózł komplet, a zatem czapki z głów. Pochwały należą się też Olegowi Michaiłowowi, który nareszcie przypominał siebie z poprzedniego sezonu. To nas bardzo cieszy, bo z nim jeżdżącym na takim poziomie jesteśmy drużyną kompletną - dodał.
Do wygrania rundy zasadniczej wystarczą tylko 3 punkty
W tym sezonie nie było jeszcze spotkania, w którym wszyscy zawodnicy Abramczyk Polonii jednocześnie pokazaliby się ze swojej najlepszej strony. Krzysztof Kanclerz wierzy, że to się wkrótce zmieni. Menedżer drużyny z Bydgoszczy zauważył także, że jego zespół jest o krok od wygrania rundy zasadniczej.
- Rzeczywiście, z reguły któryś z naszych zawodników ma słabszy dzień. Niemniej to jest sport drużynowy i przy słabszej dyspozycji jednych, punktują inni, nadrabiając straty poniesione przez kolegów. Ja wierzę, że to się zmieni, zwłaszcza że teraz odpalił Oleg Michaiłow. Na razie wszystko idzie zgodnie z planem i myślę, że w play-offach pokażemy prawdziwą moc - mówił nasz rozmówca.
- Nie jest tajemnicą, że już prawie wygraliśmy rundę zasadniczą. Stawiam, że mamy na to 90 proc. szans. Zostały nam dwa mecze, z Wybrzeżem Gdańsk możemy zdobyć bonus, a z Landshut Devils wygrać choćby 46:44 i te łącznie trzy punkty w zupełności wystarczą. Podkreślam jednak, że nikt nie zakłada takiego scenariusza i chcemy zdobyć w tych meczach komplet sześciu punktów, bo przecież jedziemy przede wszystkim dla naszych kibiców - podsumował Kanclerz.
Bogumił Burczyk, WP SportoweFakty
Zobacz także:
- Gwiazdy Orła pod wrażeniem Przyjemskiego. Widera: Byli w wielkim szoku
- Marcin Nowak rozczarowany. "Naprawdę wierzyliśmy, że da się wygrać"