Żużel. Nicolai Klindt wróci do Ostrowa? Zawodnik zabrał głos

WP SportoweFakty / Michał Szmyd / Na zdjęciu: Nicolai Klindt
WP SportoweFakty / Michał Szmyd / Na zdjęciu: Nicolai Klindt

Po kolejnej porażce ROW Rybnik nadal okupuje ostatnie miejsce w tabeli. Przegrany 39:51 pojedynek z Cellfast Wilkami Krosno jeden z liderów rybnickiej ekipy Nicolai Klindt zakończył z dorobkiem sześciu punktów.

Tym samym nie mógł on być do końca zadowolony ze swojego występu. Po pierwszym, nie najgorszym starcie, w drugim linię mety minął na końcu stawki, a w kolejnym biegu został zastąpiony z rezerwy taktycznej przez Krystiana Pieszczka. Taka sytuacja z pewnością nie była powodem do radości Duńczyka.

- Zawsze jest się mocno rozczarowanym, gdy menedżer zastępuje cię w biegu kimś innym. Musimy jednak myśleć o tym, co jest najlepsze dla zespołu. Mój drugi bieg był słaby, popełniłem w nim duży błąd na pierwszym okrążeniu, po którym mnie wyprzedzono. Nie byłem wystarczająco szybki, po tym jak dokonaliśmy pewnych zmian w sprzęcie. Jeśli spojrzymy ogólnie na mój występ i usunęlibyśmy drugi wyścig, to było nie najgorzej. W pierwszym starcie przyjechałem drugi, później wygrałem 13. bieg, a powinienem to powtórzyć również w 14. Popełniłem wówczas po prostu błąd w pierwszym łuku, wyjechałem dwa metry za szeroko, a tam było za mokro po przerwie. Wtedy czułem się szybki, to nie zwiększyło jednak mojej zdobyczy. Łącznie wywalczyłem zaledwie sześć punktów, co nie było zbyt dobrym wynikiem, ale w ostatnich dwóch biegach miałem dobrą prędkość - ocenił swój występ w Krośnie Nicolai Klindt w rozmowie z WP SportoweFakty.

Wszyscy mają jeszcze w pamięci wydarzenia z 15 maja, kiedy to sędzia Jerzy Najwer ogłosił w Krośnie walkower na korzyść drużyny Stelmet Falubazu Zielona Góra. Tym razem nawierzchnia nie sprawiała jednak problemów, a według słów naszego rozmówcy różniła się ona znacznie od tej, którą zastawał na obiekcie Cellfast Wilków Krosno wcześniej.

ZOBACZ WIDEO Idzie nowe! Znany komentator o tym, który z młodych obcokrajowców ma największy talent

Tor w Krośnie wyjątkowo twardy

- Nigdy nie jechałem w Krośnie na tak twardym torze. W ubiegłym roku startowałem na nim dwukrotnie i wówczas było bardzo przyczepnie. Byłem zatem dosyć ostrożny w pierwszym biegu, dokonałem pewnych zmian przed kolejnym, to jednak nie wystarczyło. Powiedziałbym, że w dwóch ostatnich startach miałem dobre wyjścia spod taśmy i byłem również szybki. Jedynym powodem, przez który nie wygrałem swojego ostatniego biegu było to, że popełniłem błąd w pierwszym wirażu. Ogólnie jeśli chodzi o spotkanie, to jesteśmy rozczarowani, że nie udało nam się wygrać. Przed meczem wierzyłem w nasze zwycięstwo, jednak cały zespół musi punktować, a nie tylko jeden lub dwóch zawodników - dodał jeden z liderów ROW-u Rybnik.

Sytuacja Rekinów w tabeli jest nie do pozazdroszczenia. Do końca sezonu zostały im zaledwie trzy spotkania i nadal okupują one ostatnie miejsce, margines błędu został zatem ograniczony do minimum. Nadzieję na utrzymanie daje fakt, że dwa z trzech ostatnich ligowych pojedynków zawodnicy z Rybnika odjadą na domowym owalu.

Nicolai Klindt mecz w Krośnie zakończył z sześcioma punktami i jednym biegowym zwycięstwem
Nicolai Klindt mecz w Krośnie zakończył z sześcioma punktami i jednym biegowym zwycięstwem

Przez niego przegrali w Gnieźnie

- Wierzę, że możemy wygrać dwa spotkania na własnym torze, z drużynami z Gdańska i Łodzi. Między nimi czeka nas jeszcze wyjazd do Landshut, gdzie o zwycięstwo będzie niezwykle trudno. Może wierzę w to, że uda się tam wygrać, ale to z pewnością naprawdę ciężkie zadanie. Bardzo dobrze byłoby, jeśli udałoby się nam zdobyć z nimi punkt bonusowy (wygrana w Rybniku 53:37 - przyp. red.). Dwa domowe spotkania będą jednak tymi, które musimy wygrać. Wierzę jednak w to, że możemy to zrobić. Każdy wie, że to ostatni moment, więc wszystko zależy od nas. Sądzę, że jeździliśmy dobrze w Gnieźnie i przeze mnie nie wygraliśmy (zdobył on trzy punkty z bonusem – przyp. red.), powinniśmy również zwyciężyć w domowym meczu z zespołem z Bydgoszczy. Myślę, że byliśmy lepsi, nie zdobyliśmy jednak więcej punktów od nich. Jest jednak, jak jest - zaznaczył Klindt.

Nawet jeśli uda się wygrać jedno lub dwa domowe spotkania, wszystko będzie zależało również od wyników, jakie uzyska Aforti Start Gniezno. Los rybnickiej drużyny nie spoczywa zatem tylko i wyłącznie w rękach i nogach jej zawodników.

- Dokładnie, nigdy nie wiadomo. Widzimy, że w tym sezonie w pierwszej lidze nie można postawić pieniędzy na żaden zespół, ponieważ np. Trans MF Landshut Devils wygrali w Łodzi i było jeszcze kilka zaskakujących wyników. Nie wszystko zależy od nas, sami możemy jednak skupić się tylko na sobie i musimy w tych ostatnich spotkaniach zdobyć pięć punktów - zaznaczył ambitnie Duńczyk.

Sezon trzeba zakończyć solidnie

Klindt na początku sezonu był zawodnikiem ekstraligowej Arged Malesa Ostrów Wlkp., wystąpił jednak tylko w jednym jej spotkaniu, a następnie został wypożyczony do Rybnika, aby rywalizować na torach eWinner 1. Ligi. Jego poprzednia drużyna po sezonie zostanie zdegradowana z PGE Ekstraligi. Czy zatem zawodnik myśli już o przyszłości i chciałby ewentualnie przed kolejnymi rozgrywkami wrócić do Ostrowa Wielkopolskiego?

- Oczywiście, obiecałem ludziom w Ostrowie, że będę z nimi rozmawiał. Muszę jednak zakończyć sezon mocno. Jeśli nie skończę rozgrywek dobrze, to może oni nie będą chcieli ze mną podpisać umowy - zakończył z uśmiechem rozmowę z WP SportoweFakty Nicolai Klindt.

Stanisław Wrona, WP SportoweFakty

Czytaj także:
GKSŻ mówi o skandalu z udziałem Jabłońskiego! Będzie domagać się od telewizji surowszej kary?!
Tadeusz Zdunek: Zawodnicy są na fali, a w żużlu nie ma sufitów [WYWIAD]

Komentarze (0)