Michał Gałęzewski, WP SportoweFakty: Po wygranej w Gnieźnie, Zdunek Wybrzeże awansowało na 4. miejsce w tabeli. Czy mocno pan odetchnął z ulgą po ostatnich zwycięstwach?
Tadeusz Zdunek, prezes Zdunek Wybrzeża Gdańsk: Na początku sezonu byliśmy rozbici brakiem Wiktora Kułakowa, który był jednak naszym podstawowym zawodnikiem, na którego stawialiśmy. Jego brak, przy pewnych problemach sprzętowych Gały czy Jensena powodował nasze problemy. Teraz dogadaliśmy się z motocyklami, wszystko funkcjonuje i czekamy na powrót Kuby Jamroga. Z nim będziemy jeszcze mocniejsi.
W ostatnich tygodniach nie omijają was problemy zdrowotne, ale jak widać w przypadku tej drużyny im gorzej, tym lepiej.
Ze Stelmet Falubazem pojechaliśmy bez dwóch zawodników, teraz Wiktor Trofimow wrócił do jazdy po dwóch tygodniach przerwy po tym, jak dostał zielone światło od lekarzy. Musi się jednak wjeździć na nowo i przed meczem nie wiedzieliśmy czego się spodziewać z jego strony.
ZOBACZ WIDEO Leon Madsen: Kontuzja wymaga leczenia przez trzy miesiące
Wyniki mają duże przełożenie na atmosferę?
Jak się wygrywa, atmosfera jest super i to jest normalne. Gdy się przegrywa, każdy szuka przyczyn tego czemu nie idzie i jest dosyć nerwowo w parku maszyn. Teraz idzie wszystkim - Adrian Gała jest piekielnie szybki, Rasmus Jensen podobnie, co udowodnił w ostatnim biegu na pożyczonym silniku po tym, jak wszystkie jego motocykle padły i zakończył mecz na pożyczonym sprzęcie, który miał zabezpieczony jeszcze przed meczem. Lahti też robi swoje. Wszystko odwróciło się po jego przyjściu, bo przegraliśmy czterema punktami w Zielonej Górze i w Landshut, a potem oprócz meczu w Łodzi odnieśliśmy komplet zwycięstw. Wpadki się jednak zdarzają.
Będziecie się starali jakoś pomóc Rasmusowi Jensenowi odbudować jego bazę sprzętową? Nie każdemu się zdarza stracić 3 silniki w 3 dni.
Rasmus Jensen od soboty stracił trzy silniki, ale pokazał, że jak żużlowiec jest w gazie, to jedzie zawodnik, a nie silnik. Na szczęście te silniki się nie rozpadły, to najprawdopodobniej kwestia jednej wadliwej części w silnikach, która przyszła po przeglądzie. Nie powinien to być jakiś większy problem, bo te silniki nie są stracone. Będzie to wymienione u tunera.
Mecz w Gnieźnie, to duża huśtawka emocji, w końcu jednak udało się przenieść szalę wygraną na korzyść Zdunek Wybrzeża.
Nie "udało się", bo udaje się tylko nieudacznikom. Chłopaki dobrze jadą, są na fali i się rozjeżdżają. Szło im coraz lepiej, a wygrane z Kildemandem, Lindbaeckiem i Fajferem ich podbudowały.
Co z Adrianem Gałą?
Stracił na moment przytomność, ale później w pełni świadomy pojechał do szpitala. Czekamy na komplet wyników badań, bo zdrowie jest najważniejsze, ale po wstępnych oględzinach na stadionie wszystko wskazuje na to, że nie ma złamań i po kilku dniach odpoczynku dojdzie do pełni sprawności. Powinien być gotowy do jazdy w kolejnym meczu.
Teraz jedziecie do Rybnika, w końcu można pojechać na luzie, by przygotować formę na play-offy.
Zobaczymy jak pojedziemy jadąc na luzie, bo nie ma to często wpływu na wynik - czasami jedzie się na luzie i się wygrywa, a innym razem z tym samym podejściem przychodzą porażki.
Później wracacie do Gdańska i musicie liczyć na wzrost frekwencji, bo drużyna chyba zrobiła wiele, by odzyskać zaufanie kibiców.
Widzimy jak kibice reagują na wyniki. Aforti Start Gniezno przegrywa ostatnio mecze i jechaliśmy przy niemal pustych trybunach, zostali najbardziej zagorzali kibice. Podobnie było u nas na meczu z ROW-em Rybnik, jednak sukcesy powinny działać na kibiców. Nagle zaczynamy się liczyć, stawiają nas w mocniejszej roli niż tylko chłopców do bicia. Mam nadzieję, że będzie to dalej rosło.
Skoro Zdunek Wybrzeże jest na takiej fali wznoszącej, jaki jest sufit tego zespołu w tym sezonie eWinner 1. Ligi?
Zobaczymy. Ja jestem na stadionie i nie widzę żadnego sufitu, oprócz Torunia nie ma na stadionach żużlowych sufitów.
Czytaj także:
Paskudny wypadek Gały
Cieślak: Sami robią sobie pogrzeb